@WolneMedia, Niech kużwa powrócą powozy, bryczki i.t.p…...
@WolneMedia, skoro chcą zredukować ilość wypadków o połowę a biorą się za przyczynę 30% wypadków - to nawet jeśli by ją wyeliminowali to nie zredukują liczby wypadków o połowę. Muszą zająć się ważniejszymi rzeczami.

Sam proponowany przez nich sposób walki z nadmierną prędkością też jest bez sensu.
Skoro zbyt wielu ludzi przekracza obecne ograniczenia i przez to powoduje wypadki to wprowadzenie niższego limitu nie sprawi, że więcej ludzi będzie go przestrzegać (podejrzewam, że może być wręcz przeciwnie - więcej ludzi będzie przekraczać dozwolony limit).

Z własnego doświadczenia wiem, że problem jazdy ze zbyt dużą prędkością jest problemem bardziej psychologicznym.
Pogorszenie warunków na drodze powoduje spadek ilości wypadków śmiertelnych (wystarczy popatrzeć na statystyki - z weekendów i świąt oraz porównać je z informacjami o opadach i zachmurzeniu).

Likwidacja znaków (zakazów, nakazów i pierwszeństwa) powoduje bardzo duży spadek ilości wypadków (były takie doświadczalne miasta na zachodzie gdzie zlikwidowano znaki), ludzie nie mając znaku sami musieli zacząć uważać (duża w tym zasługa tego że nie wiedzą czy będą mieli pierwszeństwo na skrzyżowaniu różnorzędnym więc muszą zwolnić i się rozejrzeć).

Gdy rowerzysta jedzie z maksymalną dozwoloną prędkością znaczna cześć kierowców samochodów czuje nieodpartą potrzebę wyprzedzenia tego rowerzysty.
Nie mają znaczenia żadne ograniczenia i zakazy. Po prostu psychicznie nie są w stanie jechać za rowerem - nawet jak ten rower jedzie 50km/h (wiem bo sam należę do tych co jeżdżą 40-50km/h na rowerze po drogach na których jest taka prędkość dozwolona).
Przyspieszenia i przekroczenie dozwolonej prędkości aby ten rower wyprzedzić jest najmniejszym z wykroczeń jakich się dopuszczają. Wyprzedzają na przejściu dla pieszych, na skrzyżowaniu z ruchem niekierowanym, a nawet omijają wysepki pod prąd - wszystko tylko po to tylko aby nie pojechać przez 5 sekund za rowerem aby wyprzedzić go dopiero za skrzyżowaniem.