@tenji, To zależy o jakich feministkach mówimy. Jeśli chodzi nam o działaczki feministyczne, czyli zawodowe feministki, to właśnie niepoparcie tego byłoby strzałem w stopę, gdyż natychmiast skończyłaby się kasa. To jest jak z poparciem dla imigracji z państw muzułmańskich – normalna kobieta, która chce jedynie równości praw kobiet (czy też zwykły pedzio) powinni z oczywistych powodów być przeciwni islamizacji Zachodu. Jednak działaczki feministyczne czy elgiebetowskie muszą imigrację popierać, bo za to im płaca ich mocodawcy, czyli globaliści. Gdyby tylko jakaś zawodowa feministka zaprotestowała przeciw islamizacji czy przeciw „kobietom z penisem”, to następnego dnia musiałaby szukać pracy gdzie indziej.

To jak dawniej z działaczami partii komunistycznych, którzy oficjalnie występowali jako wyraziciele interesów robotników (tak jak dzisiaj feministki oficjalnie występują jako wyraziciele interesów kobiet, a działacze lgbt+ jako wyraziciele zboków). Gdy jednak dochodziło do starcia pomiędzy władzą a robotnikami, to wszyscy ci działacze jeśli nadal chcieli nimi pozostać, to musieli opowiedzieć się po stronie władzy. Przestańmy w końcu myśleć, ze feministki walczą o jakiekolwiek prawa kobiet.