@Emrys_Vledig, właśnie plus dawniejszych relacji małżeńskich był taki, że nie było tego całego hollywodzkiego najemnego gadania o prawdziwej miłości, o tym jak to dobre serce jest najważniejsze itp. Liczyły się konkrety: gość na być wykształcony, ma spełniać standardy gościa z klasą i do tego ma być zasobny. W zamian on też miał na pewno swoje wymagania, które przedstawiał na początku i wszystko dzięki temu było jasne dla obu stron.

Dzisiaj trzeba udawać bardziej. I wszystko trzeba robić bardziej nie wprost. Rodzinie żony trzeba się bardziej samemu przyglądać, bo jakby poprosić profesjonalistę o zebranie wywiadu, to by to było dziwne. O majątku wnoszonym przez każdą stronę i ogólnie podziale obowiązków większość par w ogóle przed ślubem nie gada, a potem są rozczarowania i zgrzyty.

Ja miałem to szczęście w swoim małżeństwie, że trafiłem na bardzo spoko księdza, który mówił, co dokładnie należy przegadać z przyszłą żoną przed ślubem. Dostaliśmy listę z różnymi zagadnieniami i potem to przerabialiśmy. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że pewne zgrzyty mieliśmy przed ślubem i wiele ważnych rzeczy już wtedy ustaliliśmy