Zajebista chmurka się utworzyła wczoraj nad Matterhorn (nawet nie wiedziałem że ten szczyt się tak po polsku nazywa, dla mnie to zawsze był Cervin).

#gory #chmury #szwajcaria #takietam

21

@reflex1, Matterhorn to ona się nazywa po niemiecku. Pierwszy raz słyszę nazwę Cervin, tak samo pewnie, jak pierwszy raz słyszałbym nazwę gdyby jakaś inna po hiszpańsku. Chyba najbardziej logiczne jest, że nazwy biorą się od oryginału, jakim posługują się tubylcy.

Wallisery mówią zresztą na nią w sposób bardziej kojarzący się z polskim - z'horu.

Ciekawe czy przeciętny Polak wie, np. przymiotnikiem do czego jest "lemańskie"?
@qrcok, Ale ja ten szczyt poznałem już mieszkając w CH a że mieszkam w części francuskiej to dla mnie od zawsze był Cervin.

Poza tym szwajcarskie nazwy w większości mamy wzięte z francuskiego. Po polsku jest Kanton Vaud a nie Waadt, Valais a nie Wallis, czy Gryzonia od francuskiego Grisons czy nawet Tessyn (Tessin) a nie Ticino. A często widzę, nawet w artykułach prasowych używanie nazw niemieckich, czy włoskich w przypadku Tesyn. Więc myślałem że i w przypadku tego szczytu też będzie z francuskiego.

A co do lemańskiego, to kiedyś w Lozannie spytałem się jak dojść do jeziora genewskiego, to mi koleś kazał iść na dworzec i do Genewy jechać, bo w Lozannie jest właśnie jezioro lemańskie. Chociaż to jest to samo jezioro.
@reflex1, Mimo wszystko po polsku o Wallis mówię Wallis, bo bez wnikania w specyfikę czytania, po polsku brzmi tak samo jak po niemiecku, co ułatwia orientację, bo gdyby mi ktoś powiedział, że mam jechać do Wale, to byłoby to średnio jasne zwłaszcza w zestawieniu z pisownia. Szwajcarzy też częściej mówią na Gryzonię Bündnerland, a na Romandię to, Rów pieczonego ziemniaka :-)

Poprawność nie daje gwarancji, że będzie się zrozumianym. O ile jeszcze są ludzie, którzy mogą kojarzyć jak z Moguncji przez Akwizgran jechać do Ratyzbony, o tyle spróbuj bez zaglądania sprawdzania w googlu obstawić o jakim województwie jest mowa, gdy miałbyś dojechać z Wojrowic do Miśni.

@qrcok, Ale poprawnie jest Valais.

I akurat Röstigraben, to raz że nie rów pieczonego ziemniaka, tylko placków ziemniaczanych, Rösti a dwa to nie określenie Szwajcarii romańskiej a określenie granicy między częścią niemiecką i francuską, bo akurat Rösti to potrawa z części niemieckiej.
@reflex1, tak, miałem na myśli samą granicę. A potrawa.... jej zasadniczą częścią jest pieczony ziemniak. Koło tego, co Polacy rozumieją jako placki ziemniaczane nawet nie stało. Ze smakową korzyścią zdecydowanie po stronie polskich placków ziemniaczanych.

Brak monopolu na poprawność najlepiej obrazują litery CH, które by pogodzić kilka obszarów językowych nawiązują do łacińskiej nazwy i rdzennego ludu. Tak z ciekawości - czy w Zermatt da się kupić pamiątki z Matterhorn podpisane jako Cervin?
@qrcok, Przecież to prawie to samo co nasze placki ziemniaczane, tylko grubiej ziemniaki są tarte. Ale idea ta sama.

I nie mam pojęcia. Byłem parokrotnie w Zermatt ale nie zwróciłem na to uwagi.
@reflex1, prawie robi ogromną różnicę. Tarcie na miazgę uwalnia skrobię, która zupełnie inaczej wiąże, składniki. Brak jajka w Rösti czyni je zlepkiem. Cebula też jest najwyżej opcjonalna podczas gdy w polskich jest zasadniczą częścią.

Jasne, że da się zjeść, ale zdecydowanie leży niżej w jakości i wartościach odżywczych niż raclette czy nawet fondue.
@qrcok, Też wolę nasze placki ziemniaczane ale idea ta sama. Byłem ostatnio w Pradze i tam ichnie bramborowe placki, to centralnie naleśniki a właściwie pancakes, bo grube.

Tak więc placki ziemniaczane, to co region to inne.
@reflex1, ja nie widzę żadnej chmury, bo UFO zasłania
@cziter2, Od dawna krążą teorie, że potencjalny statek kosmiczny mógł by się kamuflować jako chmury. Nie można tego wykluczyć bo już latały po internecie nagrania dziwnych chmurek z których wylatywały i wlatywały do nich mniejsze pojazdy.