#nwo #rzadswiatowy
Mało kto zdaje sobie sprawę, bądź też nie chce tego przyznawać publicznie, że istotą oferowanej przez Agendę 2030 transformacji cyfrowo-ekologicznej jest takie przeobrażenie świata, które zrzuca z piedestału Boga, stawiając w Jego miejsce przyrodę. Wszystko jest podporządkowane temu, aby zostawiać jak najmniejszy „ślad węglowy”, „ślad wodny” i nie wynika to z faktycznej troski o przyrodę. Rewolucja, którą się serwuje, bynajmniej nie ogranicza szkód środowiskowych, może je nawet wzmagać (cyfryzacja i automatyzacja, wykorzystanie szkodliwych baterii jonowo-litowych itp.), bardziej jednak chodzi o zachowanie przewagi konkurencyjnej, dalszą monopolizację gospodarki, utrzymanie i pogłębienie globalizacji.
Wciąż główną ideą przyświecającą propagatorom Agendy 2030 jest ustanowienie bardziej technokratycznego zarządu nad środkami produkcji i kontrola demografii. W „epoce Antropocenu” i rzekomego przeludnienia, kluczową rolę zaczyna odgrywać tzw. jakość życia. Pod tym hasłem forsuje się rozwiązania eugeniczne. Pytanie, kto powinien umrzeć pierwszy, jeśli nie ma wystarczających środków, aby wszystkich uratować, ponownie staje się najważniejszym zagadnieniem moralnym. W powieściach science fiction, takich jak „Tyrania motyla” Franka Schätzinga czy w „How to Learning to Die in the Anthropocene: Reflections on the End of a Civilization” Roya Scrantona, rozwiązuje się problemy „zrównoważonego rozwoju” w okrutny sposób, proponując poleganie na sztucznej inteligencji, na algorytmie, decydującym, które życie jest „cenniejsze”, a które nie warte, by trwało.
Nawiązuje się do terminu niemieckich nazistów Lebensunwertes Leben, sugerującego, zgodnie z eugenicznym myśleniem, że pewni ludzie nie zasługują na to, by żyć i powinni zostać poddani eutanazji (znany z historii program „Akcja T4”). Takie pytania zadawane są w ramach badań prowadzonych np. przez amerykański Massachusetts Institute of Technology (MIT) – ten sam, który w raportach Klubu Rzymskiego stale porusza jeden temat: na świecie jest za dużo ludzi, wyczerpują się zasoby i trzeba pilnie coś z tym zrobić.
https://pch24.pl/opinie/zrownowazony-rozwoj-wszedzie-wizja-nie-do-pogodzenia-z-chrzescijanstwem/
Mało kto zdaje sobie sprawę, bądź też nie chce tego przyznawać publicznie, że istotą oferowanej przez Agendę 2030 transformacji cyfrowo-ekologicznej jest takie przeobrażenie świata, które zrzuca z piedestału Boga, stawiając w Jego miejsce przyrodę. Wszystko jest podporządkowane temu, aby zostawiać jak najmniejszy „ślad węglowy”, „ślad wodny” i nie wynika to z faktycznej troski o przyrodę. Rewolucja, którą się serwuje, bynajmniej nie ogranicza szkód środowiskowych, może je nawet wzmagać (cyfryzacja i automatyzacja, wykorzystanie szkodliwych baterii jonowo-litowych itp.), bardziej jednak chodzi o zachowanie przewagi konkurencyjnej, dalszą monopolizację gospodarki, utrzymanie i pogłębienie globalizacji.
Wciąż główną ideą przyświecającą propagatorom Agendy 2030 jest ustanowienie bardziej technokratycznego zarządu nad środkami produkcji i kontrola demografii. W „epoce Antropocenu” i rzekomego przeludnienia, kluczową rolę zaczyna odgrywać tzw. jakość życia. Pod tym hasłem forsuje się rozwiązania eugeniczne. Pytanie, kto powinien umrzeć pierwszy, jeśli nie ma wystarczających środków, aby wszystkich uratować, ponownie staje się najważniejszym zagadnieniem moralnym. W powieściach science fiction, takich jak „Tyrania motyla” Franka Schätzinga czy w „How to Learning to Die in the Anthropocene: Reflections on the End of a Civilization” Roya Scrantona, rozwiązuje się problemy „zrównoważonego rozwoju” w okrutny sposób, proponując poleganie na sztucznej inteligencji, na algorytmie, decydującym, które życie jest „cenniejsze”, a które nie warte, by trwało.
Nawiązuje się do terminu niemieckich nazistów Lebensunwertes Leben, sugerującego, zgodnie z eugenicznym myśleniem, że pewni ludzie nie zasługują na to, by żyć i powinni zostać poddani eutanazji (znany z historii program „Akcja T4”). Takie pytania zadawane są w ramach badań prowadzonych np. przez amerykański Massachusetts Institute of Technology (MIT) – ten sam, który w raportach Klubu Rzymskiego stale porusza jeden temat: na świecie jest za dużo ludzi, wyczerpują się zasoby i trzeba pilnie coś z tym zrobić.
https://pch24.pl/opinie/zrownowazony-rozwoj-wszedzie-wizja-nie-do-pogodzenia-z-chrzescijanstwem/
Brak komentarzy. Napisz pierwszy