Czołem Luki i Lurkerczynie,
Jest 17:50 wracam po tyrce do mieszkania na schodach spotykam Panią Krysię, zagaduję dzień dobry i czy już po seansie u Pani Zosi bo schodzi do siebie.
-Nie, muszę wziąć klucze do Pani Zosi bo coś się stało.
Pytam czy mam iść z nią do Pani Zosi.
-Oj tak bo zanim ona weźmie klucz i spowrotem wejdzie to możebyć za późno.
Mówie że dobrze tylko zostawie plecak i kufajkę zdejmę bo się zgrzałem - na czwarte piętro wszedłem z dowoma zgrzekami wody, stapając co drugi schodek. Tak wiem gówno nie kondycha
Ale jak na mój lvl to chyba nie jest źle
Zostawiłem graty i schodzze do Pani Krysi.
- Panie Pawele proszę pomuc poszukać kluczy. Jest w ostatniej szufladzie, czerwona torebeczka na klucze.
Otwieram a tam wypchane wszystkim... papiery z ZUS, koperty, stare paszporty, stare okulary w ix parach, koperta napakowana kapustą... jedna, druga... babcie chomiki. Jednym słowem wszystko i nic. Chaos kontrolowany i napędzany zbieractwem spod tytułu "się przyda".
Nie ma.
- Jak to? Musi być, Pan zobaczy w pierwszej... w drugiej... trzeciej... i takim sposobem przetrzepałem każdą z 3-4 razy a czwartą trzepałem około 5-6 razy.
Nie ma.
W między czasie, między trzepaniami szuflad. Poszedłem pod drzwi Pani Zosi i pukam.
- Kto tam? Mówię że Paweł, sąsiad.
- Co chcesz?
Ocho, coś nie jest tak bo nidgy wcześniej się tak nie zrwacała do mnie, zresztą zawsze była ogarnięta stylistycznie... traciła czasem wątek ale jak na 91 lat to i tak świetnie się trzymała umysłowo.
To między innymi dzięki Pani Zosi nie poszliśmy na szprycowanie. Pisałem Wam w tamtym czasie.
To ja sąsiad, nie możemy znaleźć klucza.
- Pani Krysia ma klucz.
- Nie, możemy znaleźć...
- Co?
Myślę sobie że może sąsiad Jurek z ma do Pani Zosi klucze, znają się długo, choć różnica wieku spora. Jurek coś koło 70, ale dalej gdzieś pracuje.
Nie ważne... a może? Dzwoonię. Raz, drugi. Nic. Schodzę do Pani Krysi.
- Panie Pawle proszęprzejżeć te szyflady raz jeszcze.
Nie ma...
- Pan dzwoni na Policję.
Mówie że nie, że zaraz przyjdę. Poszedłem do mieszkania i wróciłem z młotkiem, wkrętarką + wiertłem do drzewa.
Patrzę że Pani Krysia się wdrapała na półpiętro. Zszedłem przyniosłem jej stołek, posadziłem i dałem szklankę wody. Z nerwów nie mogła się napić tak jej szczęka chodziła.
Dobra, trzy zamki, na który jest zamknięte?
- Pani Zosiu na który zamek jest zamknięte?
- Co?
- Na który zamek jest zamknięte?
- Na dolny.
No nic wiercę, najwyżej będę wiercił przy kolejnych...
Nawierciłem pierwszy otwór, przeszło na wylot... przykładam oko... widze, leży w korytarzu między pokojem a kuchnią.
Ale przez tak mały kadr nie byłem wstanie zobaczyć czy leży plecami do mnie czy twarzą.
Dobra, otwór przy otworze... x15-20... trzyma... no to podkątem borowanie. Młotek w ruch, puk, puk, puk chałas na klatce jak żydowskiSKURWYSYNnadachu piłujący na skrzypkach... muślicie że ktoś się zainteresował? NULL!
Puk, puk, puk, kop, kop, kop PUSCIŁO!
""**Im In!**"" NeoFace.gif
Leży starowinka, w pościąganej podartej nocnej koszuli, na jednym boku, posiniaczona.
- Pani Zosiu dzwonię na Pogotowie.
-Nie! Panie Pawle, nie! Niezgadzam się. Przyjdzie Pan za dwa dni to zobaczy Pan że będzie mi lepiej.
- Pani Zosiu a ile Pani tu już leży?
- Dwa dni.
Co później okazało się w rozmowie z Pania Krysią nie prawdą, bo wczoraj była na seansie TV.
Więc tłumacze że ja sobie sam rady z Panią nie dam i że nawet boje się Panią ruszyć.
Zadzwoniłem pod 112 najpierw rozeznanie i przełączenie na odpowieni rejon, po czym znów rozpoznanie, potwierdzenie wersji.
- Dobrze wysyłam EO EO.
Przyjechali, kazali się podnieść Pani Zosi, podjeła próbę ale bez efektu. Pomogli wstać, i zaprowadzili na tapczan, posadzili, obadali... wszystko w porządku. "Oprócz wieku" - rzekł Ratownik.
Zrobili rozeznanie w lekach... diagnoza: wiek i potrzeba opieki.
Zapytałem co ja mam z tym zrobić, bo próbowałem dodwonić się do "Aldonki" ale nie odbierała - to jakaś siostrzenica z Gdańska.
- Pan zadzwoni do dzielnicowego. Pożegnali się i wyszli.
W między czasie wróciła żona z młodym więc poprosiłem żeby zrobiła Pani Zosi kanapki i herbatę.
A sam zacząłem dzwonić do dzielnicowego... poczta. Mówię trzeba zacząć sprzątać bałagan który zrobiłem przy drzwiach... ta kurwa ja i sprzątanie... "Pierwszy i ostatni raz" - Mama lat temu z 15-20
Jebane robactwo tylko luka z zakamarków co się tak żywo zrobiło... ulepek jak u dresiaża disko-polowca na włosach w latach 90.
Domestos! Niech rzre ten syf! Ile zdołał zerzreć tyle zdołał... coś tam zjadł i zajebał smrodu w kuchni... kibelek był w dużo gorszym stanie... ile dał rady zerzreć domestos tyle dał... szczotą nie ruszałem bo zdałem sobie sprawę że cały czas zapierdzielam w dżinsach i koszuli... przeciez się nie przebrałem do takiej roboty bo kto by się spodziewał? Najlepiej to by było tam wszystko zgruzować...
Jestem w kuchni, odwracam się a na klacce stoj sąsiad Jurek... w piżamie
- Mówie że dzwiniłem dwa razy do niego żeby zapytać czy ma klucze.
- Klucze mam, a wiesz jak przyszedłem z roboty to zwiąłem na sen proszek i spałem
- Ale przeciez napieprzałem, był taki chałas...
- Zatyczki.
No i hooy
Zozglądamy się a na gwoździu wbitym w ścianę przy wejściu, co wisi? Czerwona torebeczka z kluczami.
Biorę i idę do Pani Krysi, która zostawiłem z jakieś 30-40 minut temu pod swoimi drzwiami i pytam czy tak wygląda torebeczka, której u niej szukaliśmy?
-Tak.
Aha, czyli tak sobie te klucze dały...
Jurek przejął rozmowy z Panią Zosią, zadzwonił do jej siostrzeńca z Warki, ma przyjechać w środę.
Ja zająłem się wypierdalaniem całego syfu jaki podlazł mi pod rękę... jakies zgniłki ze zlewu, masa pułapek na prusaki, zgniłe ziemniaki, gaciochy, szmaty i inne rzeczy walające się pod nogami.... poleciałem do śmietnika.
Z Jurkiem ustaliliśmy że da mi klucz i zamkniemy Panią Zosię a rano moja żona pójdzie zobaczyć czy wszystko w pożądku.
I takim sposobem o 20 zjechałem do mieszkania. Kończę ten wpis i jest 23.
Boję się że spadnie z tapczanu, bo nie dała się nam zanieść do łóżka.
Korci mnie żeby do niej pójść i zobaczyć czy wszystko gra.
PS.
Może nie wszystko ale sporo nagrywałem, tak mi się wydaje ale chyba nagrywanie wyłączało się kiedy tel. się blokował.
Aha i w między czasie odezwała się "Aldonka". Nie odbierała bo "była w kinie".
Życie.
Pozdrówka Lurkasy i Lukrczynie.
#starosc
#babcie
#gownowpis
Jest 17:50 wracam po tyrce do mieszkania na schodach spotykam Panią Krysię, zagaduję dzień dobry i czy już po seansie u Pani Zosi bo schodzi do siebie.
-Nie, muszę wziąć klucze do Pani Zosi bo coś się stało.
Pytam czy mam iść z nią do Pani Zosi.
-Oj tak bo zanim ona weźmie klucz i spowrotem wejdzie to możebyć za późno.
Mówie że dobrze tylko zostawie plecak i kufajkę zdejmę bo się zgrzałem - na czwarte piętro wszedłem z dowoma zgrzekami wody, stapając co drugi schodek. Tak wiem gówno nie kondycha


Zostawiłem graty i schodzze do Pani Krysi.
- Panie Pawele proszę pomuc poszukać kluczy. Jest w ostatniej szufladzie, czerwona torebeczka na klucze.
Otwieram a tam wypchane wszystkim... papiery z ZUS, koperty, stare paszporty, stare okulary w ix parach, koperta napakowana kapustą... jedna, druga... babcie chomiki. Jednym słowem wszystko i nic. Chaos kontrolowany i napędzany zbieractwem spod tytułu "się przyda".
Nie ma.
- Jak to? Musi być, Pan zobaczy w pierwszej... w drugiej... trzeciej... i takim sposobem przetrzepałem każdą z 3-4 razy a czwartą trzepałem około 5-6 razy.
Nie ma.
W między czasie, między trzepaniami szuflad. Poszedłem pod drzwi Pani Zosi i pukam.
- Kto tam? Mówię że Paweł, sąsiad.
- Co chcesz?
Ocho, coś nie jest tak bo nidgy wcześniej się tak nie zrwacała do mnie, zresztą zawsze była ogarnięta stylistycznie... traciła czasem wątek ale jak na 91 lat to i tak świetnie się trzymała umysłowo.
To między innymi dzięki Pani Zosi nie poszliśmy na szprycowanie. Pisałem Wam w tamtym czasie.
Panie Pawle, jest nas za dużo na świecie. Oni chcą nas wytrućSłyszysz taki tekst od 89 lvl kobiety i co robisz? Ja wziąłem te słowa zupełnie na poważnie. Ale wracając do tematu.
To ja sąsiad, nie możemy znaleźć klucza.
- Pani Krysia ma klucz.
- Nie, możemy znaleźć...
- Co?
Myślę sobie że może sąsiad Jurek z ma do Pani Zosi klucze, znają się długo, choć różnica wieku spora. Jurek coś koło 70, ale dalej gdzieś pracuje.
Nie ważne... a może? Dzwoonię. Raz, drugi. Nic. Schodzę do Pani Krysi.
- Panie Pawle proszęprzejżeć te szyflady raz jeszcze.
Nie ma...
- Pan dzwoni na Policję.
Mówie że nie, że zaraz przyjdę. Poszedłem do mieszkania i wróciłem z młotkiem, wkrętarką + wiertłem do drzewa.
Patrzę że Pani Krysia się wdrapała na półpiętro. Zszedłem przyniosłem jej stołek, posadziłem i dałem szklankę wody. Z nerwów nie mogła się napić tak jej szczęka chodziła.
Dobra, trzy zamki, na który jest zamknięte?
- Pani Zosiu na który zamek jest zamknięte?
- Co?
- Na który zamek jest zamknięte?
- Na dolny.
No nic wiercę, najwyżej będę wiercił przy kolejnych...
Nawierciłem pierwszy otwór, przeszło na wylot... przykładam oko... widze, leży w korytarzu między pokojem a kuchnią.
Ale przez tak mały kadr nie byłem wstanie zobaczyć czy leży plecami do mnie czy twarzą.
Dobra, otwór przy otworze... x15-20... trzyma... no to podkątem borowanie. Młotek w ruch, puk, puk, puk chałas na klatce jak żydowskiSKURWYSYNnadachu piłujący na skrzypkach... muślicie że ktoś się zainteresował? NULL!
Puk, puk, puk, kop, kop, kop PUSCIŁO!
""**Im In!**"" NeoFace.gif
Leży starowinka, w pościąganej podartej nocnej koszuli, na jednym boku, posiniaczona.
- Pani Zosiu dzwonię na Pogotowie.
-Nie! Panie Pawle, nie! Niezgadzam się. Przyjdzie Pan za dwa dni to zobaczy Pan że będzie mi lepiej.
- Pani Zosiu a ile Pani tu już leży?
- Dwa dni.
Co później okazało się w rozmowie z Pania Krysią nie prawdą, bo wczoraj była na seansie TV.
Więc tłumacze że ja sobie sam rady z Panią nie dam i że nawet boje się Panią ruszyć.
Zadzwoniłem pod 112 najpierw rozeznanie i przełączenie na odpowieni rejon, po czym znów rozpoznanie, potwierdzenie wersji.
- Dobrze wysyłam EO EO.
Przyjechali, kazali się podnieść Pani Zosi, podjeła próbę ale bez efektu. Pomogli wstać, i zaprowadzili na tapczan, posadzili, obadali... wszystko w porządku. "Oprócz wieku" - rzekł Ratownik.
Zrobili rozeznanie w lekach... diagnoza: wiek i potrzeba opieki.
Zapytałem co ja mam z tym zrobić, bo próbowałem dodwonić się do "Aldonki" ale nie odbierała - to jakaś siostrzenica z Gdańska.
- Pan zadzwoni do dzielnicowego. Pożegnali się i wyszli.
W między czasie wróciła żona z młodym więc poprosiłem żeby zrobiła Pani Zosi kanapki i herbatę.
A sam zacząłem dzwonić do dzielnicowego... poczta. Mówię trzeba zacząć sprzątać bałagan który zrobiłem przy drzwiach... ta kurwa ja i sprzątanie... "Pierwszy i ostatni raz" - Mama lat temu z 15-20

Jebane robactwo tylko luka z zakamarków co się tak żywo zrobiło... ulepek jak u dresiaża disko-polowca na włosach w latach 90.
Domestos! Niech rzre ten syf! Ile zdołał zerzreć tyle zdołał... coś tam zjadł i zajebał smrodu w kuchni... kibelek był w dużo gorszym stanie... ile dał rady zerzreć domestos tyle dał... szczotą nie ruszałem bo zdałem sobie sprawę że cały czas zapierdzielam w dżinsach i koszuli... przeciez się nie przebrałem do takiej roboty bo kto by się spodziewał? Najlepiej to by było tam wszystko zgruzować...
Jestem w kuchni, odwracam się a na klacce stoj sąsiad Jurek... w piżamie

- Mówie że dzwiniłem dwa razy do niego żeby zapytać czy ma klucze.
- Klucze mam, a wiesz jak przyszedłem z roboty to zwiąłem na sen proszek i spałem

- Ale przeciez napieprzałem, był taki chałas...
- Zatyczki.
No i hooy

Zozglądamy się a na gwoździu wbitym w ścianę przy wejściu, co wisi? Czerwona torebeczka z kluczami.
Biorę i idę do Pani Krysi, która zostawiłem z jakieś 30-40 minut temu pod swoimi drzwiami i pytam czy tak wygląda torebeczka, której u niej szukaliśmy?
-Tak.
Aha, czyli tak sobie te klucze dały...
Jurek przejął rozmowy z Panią Zosią, zadzwonił do jej siostrzeńca z Warki, ma przyjechać w środę.
Ja zająłem się wypierdalaniem całego syfu jaki podlazł mi pod rękę... jakies zgniłki ze zlewu, masa pułapek na prusaki, zgniłe ziemniaki, gaciochy, szmaty i inne rzeczy walające się pod nogami.... poleciałem do śmietnika.
Z Jurkiem ustaliliśmy że da mi klucz i zamkniemy Panią Zosię a rano moja żona pójdzie zobaczyć czy wszystko w pożądku.
I takim sposobem o 20 zjechałem do mieszkania. Kończę ten wpis i jest 23.
Boję się że spadnie z tapczanu, bo nie dała się nam zanieść do łóżka.
Korci mnie żeby do niej pójść i zobaczyć czy wszystko gra.
PS.
Może nie wszystko ale sporo nagrywałem, tak mi się wydaje ale chyba nagrywanie wyłączało się kiedy tel. się blokował.
Aha i w między czasie odezwała się "Aldonka". Nie odbierała bo "była w kinie".
Życie.
Pozdrówka Lurkasy i Lukrczynie.
#starosc
#babcie
#gownowpis
d00d
1
Pajonk_STRACHU
0
Pozdrówka
d00d
0
Pajonk_STRACHU
1
mtelisz
1
Dobry herbatnik z ciebie jest.
Szacun.
Pajonk_STRACHU
0