Kurna na serio ci ludzie nie potrafią jeździć autami, byłem rowerem to strach jechać.
Chyba prawo jazdy znaleźli w chipsach, w sumie sprawdza się, że jak w Głogowie jestem na Zielonym Rynku to buractwo jeździ z moją rejestracją DPL.
Jeszcze w jednym miejscu jest jednocześnie zakaz i jazda prosto, do tego dzieciaki nie umieją jeździć i jadą pod prąd pacany.
A hitem jest, że na skrzyżowaniu chce skręcić, gościu ma pierwszeństwo a mi staje chcąc mnie puścić pacan. Zasada ograniczonego zaufania do rejestracji rodem z Disco Polo Live.
Jeszcze do tego wyprzedzanie jak debil, a za chwilę z naprzeciwka jedzie auto, bo wydaje się że prawie prosta i nic nie jedzie.
#gownowpis
Chyba prawo jazdy znaleźli w chipsach, w sumie sprawdza się, że jak w Głogowie jestem na Zielonym Rynku to buractwo jeździ z moją rejestracją DPL.
Jeszcze w jednym miejscu jest jednocześnie zakaz i jazda prosto, do tego dzieciaki nie umieją jeździć i jadą pod prąd pacany.
A hitem jest, że na skrzyżowaniu chce skręcić, gościu ma pierwszeństwo a mi staje chcąc mnie puścić pacan. Zasada ograniczonego zaufania do rejestracji rodem z Disco Polo Live.
Jeszcze do tego wyprzedzanie jak debil, a za chwilę z naprzeciwka jedzie auto, bo wydaje się że prawie prosta i nic nie jedzie.
#gownowpis
GOFER
1
Szachista
1
borubar
1
A informacja dla tych którzy jeszcze nie wiedzą dlaczego:
1 W drugą stronę może jechać pogotowie/straż pożarna - niby powinno być słychać sygnał, ale jesteś pewien czy coś go nie zagłuszy?
2 W niektórych miastach (właściwie to obecnie już w większości miast) dozwolona jest jazda rowerem „pod prąd”.
Zasadniczo powinien być znak informujący gdzie można tak jeździć, ale ten znak może być gdzieś daleko od przejścia jako piesi nie będziecie wiedzieli o jego istnieniu.
Poza tym nie ufajcie do końca znakom bo często na jednej drodze można spotkać kilka wersji oznakowania sprzecznych ze sobą.
Znam nawet takie miejsce gdzie były 2 znaki w odległości metra i mówiły co innego - okazało się że jeden należał do miasta (że nie wolno) a drugi do województwa (że wolno) i nie mogli ustalić wspólnej wersji, po jakimś czasie obie strony postanowiły zmienić znaki teraz miejski znak mówi ze wolno a wojewódzki, że nie wolno.
A już mistrzostwem świata są znaki ustawiane po niewłaściwej stronie drogi - ten kto ma prawo jazdy ten wie, że taki znak nie obowiązuje, znak po lewej może być jedynie powtórzeniem znaku po prawej ustawionym dla lepszej widoczności, obowiązuje wyłącznie znak po prawej.
Ale nie każdy ma prawo jazdy i zna przepisy, przeszło 90% pieszych myśli, że te znaki stojące tylko po lewej działają tak samo jak normalne znaki i dziwi się dlaczego kierowcy ignorują np zakaz wjazdu.
Skąd się biorą takie znaki po lewej? Przypuszczam że pozostałość po jakiś remontach czy objazdach których ktoś zapomniał usunąć.