@pentakilo, kwestia handlu dziećmi jest trudna, nie da się tego rozwiązać w jednoznacznie dobry sposób.
Z jednej strony sprzedaż dziecka powinna być dozwolona aby matka która znalazła się w trudnej sytuacji mogła poszukać lepszego domu dla swojego dziecka. Zazwyczaj to ona sama najlepiej wybierze więc to jej należało by zostawić wybór.
Z drugiej strony znajdzie się jakiś margines - skrajna patologia która będzie produkować dzieci od razu z przeznaczeniem na handel i sprzedawać je temu kto lepiej zapłaci, nie interesując się tym co będzie z dzieckiem.
Z góry zaznaczam, że rozwiązania typu: wszystkie dzieci są państwowe i tylko państwo może nimi handlować prowadzą do dużo gorszych patologii (i znacznie więcej dzieci przez to źle skończy).
Kwestie finansowe też są ważne - bo być może ta co sprzedaje ma więcej dzieci które dzięki temu co zarobi będzie mogła wychować samodzielnie. Dlatego wprowadzanie zakazu pobierania pieniędzy przy sprzedaży (czyli można tylko oddać za darmo) to też złe wyjście.
Co na pewno powinno być zakazane to wszelkie pośrednictwo - ta która urodziła musi spotkać osobiście kupca końcowego i dogadywać się z nim bezpośrednio (jedyny możliwy wyjątek to gdy oboje rodzice nie żyją).
Powinien być też jakiś nadzór nad tym co się dzieje ze sprzedanym dzieckiem czy nie dzieje mu się krzywda (i to zarówno ze strony matki która dziecko sprzedała jak i dodatkowo jakiś z urzędu) nie może być tak że kontakt się urwie i kupujący zniknie gdzieś z dzieckiem. Kupujący musiał by się pogodzić z tym, że jego prawa do dziecka były by ograniczone (czyli faktycznie było by to bliższe wynajmowi niż sprzedaży).
wprowadzanie zakazu pobierania pieniędzy przy sprzedaży [...] to też złe wyjście.
Moim zdaniem to jest bardzo zły kierunek myślenia. Powinniśmy walczyć o prawa człowieka, w taki sposób, aby ten nigdy nie mógł zostać uprzedmiotowiony.
Zresztą obecnie gwarantuje nam to prawo:
Konwencja o prawach dziecka ONZ z 1989,
Art. 35. prawa dziecka
Przeciwdziałanie uprowadzeniom, sprzedaży lub handlowi dziećmi
Państwa-Strony będą podejmowały wszelkie kroki o zasięgu krajowym, dwustronnym oraz wielostronnym dla przeciwdziałania uprowadzeniom, sprzedaży bądź handlowi dziećmi, dokonywanych dla jakichkolwiek celów i w jakiejkolwiek formie.
Matka powinno mieć prawo do oddania swojego dziecka, a państwo powinno pomagać obywatelom w trudnej sytuacji - tyle. W cywilizowanym śweicie nie ma miejsca na jakąkolwiek formę zabawy w handel ludźmi.
Jednak co z dziećmi bardzo małymi które są jeszcze świadome tego czym jest wolność wyboru?
Dziecko zostaje pod opieką dorosłych, ale nie jest ich własnością - nie może być sprzedane/wynajęte.
No i co dalej z takim dzieckiem? Przecież ona po oddaniu nie znika. Do kogoś to dziecko musi trafić.
Może zostać np. adoptowane, przekazane do rodziny zastępczej, albo trafić do domu dziecka. Chodzi po prostu o to, że dziecko nie może być obiektem handlu, ponieważ jako człowiek posiada już swoje podstawowe prawa i nie może zostać uprzedmiotowione. Dla dziecka porzuconego najlepszym scenariuszem byłaby możliwość trafienia do nowej, pełnej i kochającej rodziny, ale nie powinno się to odbywać drogą zakupu, bo taka możliwość podważałaby cały porządek prawny.
Może zostać np. adoptowane, przekazane do rodziny zastępczej,
@HerbaMate, czyli w praktyce sprzedane jakiejś innej rodzinie. Jedyna różnica taka że sprzedającym jest nie biologiczny rodzic a państwowy urzędnik.
albo trafić do domu dziecka.
To jeszcze gorzej. Bo prywatna osoba prędzej o dziecko zadba. O niczyje dziecko nikt nie dba.
ponieważ jako człowiek posiada już swoje podstawowe prawa i nie może zostać uprzedmiotowione.
W teorii to fajnie wygląda. W praktyce zawsze ktoś ma władzę nad dzieckiem. Małe dziecko nie jest w stanie samo o sobie decydować.
Jeśli masz nad kimś władzę i możesz mówić co on ma robić, to po części jesteś jego właścicielem.
Możesz sobie to nazywać jak chcesz ale mam nadzieję ze pokazałem o co chodzi.
A rozwiązanie które u nas funkcjonuje jest nawet gorsze niż to które zaproponowałem - bo młody człowiek staje się własnością państwa i nawet mając lat kilkanaście nadal nie może o sobie decydować.
czyli w praktyce sprzedane jakiejś innej rodzinie. Jedyna różnica taka że sprzedającym jest nie biologiczny rodzic a państwowy urzędnik.
No nie, w takim ujęciu dziecko nie jest niczyją własnością i nie wystawia się rachunku za jego posiadanie.
To jeszcze gorzej. Bo prywatna osoba prędzej o dziecko zadba. O niczyje dziecko nikt nie dba.
Człowiek, który "kupuje" sobie dziecko też nie musi być z automatu wzorem opiekuna. Dziecko to nie pies. Powinno się działać na rzecz ułatwienia chętnym rodzinom możliwości adopcyjnych. Takich rodzin jest bardzo dużo, a procedury adopcyjne są bardzo złożone i trwają wieki - tutaj jest pole do pracy, a nie przy legalizowaniu handlu ludźmi.
Jeśli masz nad kimś władzę i możesz mówić co on ma robić, to po części jesteś jego właścicielem.
Nie, to tak nie działa. Jeżeli opiekuję się chorym ojcem, który nie może wstać sam z łóżka to nie staję się jego właścicielem. Jeżeli jestem pracodawcą i wydaję pracownikowi polecenie to też nie jestem jego właścicielem.
A rozwiązanie które u nas funkcjonuje jest nawet gorsze niż to które zaproponowałem - bo młody człowiek staje się własnością państwa i nawet mając lat kilkanaście nadal nie może o sobie decydować.
Chcesz leczyć dżumę cholerą. Prawa człowieka są fundamentem funkcjonowania prawa w ogóle. Uprzedmiotowienie człowieka w jakiejkolwiek formie będzie nieuchronnie skutkować powstaniem neoniewolnictwa.
@HerbaMate, dokładnie!! Dlatego od razu dałam minusa. Jakakolwiek racjonalizacja czy "wybieranie mniejszego zła" w kwestii dzieci, to początek przyzwolenia. Uważam, że tu nie powinno być żadnych wyjątków. Wyjątki tworzą precedensy i przesuwają granice. Dziecko nie jest towarem i nie może!!! być walutą. To chore.
@d00d, w ten sposób zabraniając pobierania zapłaty/wynagrodzenia przyczyniasz się do zabijania niepotrzebnych dzieci, albo porzucania ich na śmietniku.
No bo po co się męczyć z porodem, skoro nie ma żadnej zapłaty można dziecko zabić wcześniej i się nie męczyć.
@borubar, i to jest przykład myślenia, które zdecydowanie idzie w złą stronę, a o której mówił @HerbaMate. Nie będę pisała jeszcze raz tego, co bardzo dokładnie napisał mój przedmówca. Ma rację. A racjonalizacja, którą tutaj wdrażasz, jest błędem u podstawy człowieczeństwa.
@d00d, wyobraź sobie taką sytuację, jesteś samotną matką, masz kilkoro dzieci i zapadasz na śmiertelną chorobę, wiesz że nie pożyjesz długo.
Co jest bardziej bezduszne:
1 To, że sama znajdziesz wśród znajomych kogoś kto zajmie się twoimi dziećmi - może sąsiadka z której dziećmi przyjaźnią się twoje dzieci, a może jakaś daleka krewna u której spędzały wakacje.
2 To, że zrobi to urzędnik który twoich dzieci nie zna, dla niego są one tylko tylko linijkami w arkuszu albo rekordami w bazie danych. Rozdysponuje je do przypadkowych osób i nawet odmówi możliwości kontaktu między sobą i z dawnymi znajomymi.
Gdzie jest więcej człowieczeństwa? W rozwiązaniu 1 które ja zaproponowałem, czy w rozwiązaniu 2 które zaproponował HerbaMate?
L G B - to dewiacje. Naturalnym jest pociąg do płci przeciwnej. Ale w społeczeństwie mamy tez odmieńców i tak to grzecznie nazwijmy. Nie jesteśmy w stanie kwestionować kogoś preferencji , jeden lubi kiełbaski inny brzoskwinki
T - to wszelkiego rodzaju choroby psychiczne/urojenia indukowane przez obecną politykę. Nazwane to zostało fachowo dysforia.
Ofiary to często na niewinne dzieciaki, które nie mają nawet odpowiedniego spojrzenia, wykształconej koncepcji rzeczywistości, żadnego punktu odniesienia. Mogą być to ofiary bezpośrednie - kiedy na skutek indoktrynacji same uznają, ze coś z nimi nie tak. Albo ofiary pośrednie, kiedy to rodzic ukierunkowuje zachowania dziecka.
U ludzi starszych często w ten sposób manifestuje się narcyzm(czyli min ogromna potrzeba atencji). Jeszcze do niedawna duża część tych zaburzeń była klasyfikowana jako autoginefilia (Co wymaga szerszego wpisu) dziś to po prostu nowy "nowy europejski człowiek" - pozbawiona płci, pozbawiona tożsamości, sama definiująca siebie osobopersona
Jak widać na to zjawisko łapie się bardzo dużo osób, bardzo często realizując w ten sposób swoja potrzebę czynienia dobra np potrzeby akceptacji i zrozumienia siebie w zwiazku z tym rozszerzanie tego na innych, ale skutek jest dokładnie odwrotny.
@pentakilo, po co ty reagujesz na te komentarze? Wygląda na to, że on jest tu specjalnie, żeby cię irytować, a ty się dajesz. Jemu płacą albo po prostu lubi być trollem (tak czy siak ma z tego tytułu przyjemność), a ty piszesz (oczywiście prawdę), ale jego nie obchodzą twoje argumenty. Powtórzę, jest tu po to, żeby podburzać emocje. Nie uczestnicz w tym.
@pentakilo, tak myślałam, że możesz tak odpisać. Ale znowu, jeśli on zarabia (albo rośnie w swoich oczach) na komentarzach, to im mniej ich pisze, tym mniej skuteczna jest jego praca. Różnica jest taka, że mógł napisać jeden komentarz i gdyby nikt nie odpisał, to by było tyle, a tak napisał ten komentarz i jeszcze 5 następnych - robota zrobiona.
@pentakilo, rozumiem cię. I zwykle nie reaguję, ale dziś wyjątkowo uderzyła mnie jego aktywność i takie mnie naszły refleksje. Jeśli choćbyś tylko się zastanowił nad tym, co piszę, a potem podjął dowolną decyzję, to i tak jest sukces
stawo73
3
GOFER
4
to był taki tekst, którym dowalaliśmy sobie nawzajem
leciało to tak:
Widziałem wczoraj twoich starych
serio?
No! Fajni Faceci
teraz to już nie jest chamska dowałka. to realia... brrr co za koszmar...
Bender_Rodriguez
1
Też pamiętam te texty.
Fiku miku czary mary twoja stara to twój stary 😁
Żal maluchów, będą sie chowac w gronie kichojebców
borubar
1
Z jednej strony sprzedaż dziecka powinna być dozwolona aby matka która znalazła się w trudnej sytuacji mogła poszukać lepszego domu dla swojego dziecka. Zazwyczaj to ona sama najlepiej wybierze więc to jej należało by zostawić wybór.
Z drugiej strony znajdzie się jakiś margines - skrajna patologia która będzie produkować dzieci od razu z przeznaczeniem na handel i sprzedawać je temu kto lepiej zapłaci, nie interesując się tym co będzie z dzieckiem.
Z góry zaznaczam, że rozwiązania typu: wszystkie dzieci są państwowe i tylko państwo może nimi handlować prowadzą do dużo gorszych patologii (i znacznie więcej dzieci przez to źle skończy).
Kwestie finansowe też są ważne - bo być może ta co sprzedaje ma więcej dzieci które dzięki temu co zarobi będzie mogła wychować samodzielnie. Dlatego wprowadzanie zakazu pobierania pieniędzy przy sprzedaży (czyli można tylko oddać za darmo) to też złe wyjście.
Co na pewno powinno być zakazane to wszelkie pośrednictwo - ta która urodziła musi spotkać osobiście kupca końcowego i dogadywać się z nim bezpośrednio (jedyny możliwy wyjątek to gdy oboje rodzice nie żyją).
Powinien być też jakiś nadzór nad tym co się dzieje ze sprzedanym dzieckiem czy nie dzieje mu się krzywda (i to zarówno ze strony matki która dziecko sprzedała jak i dodatkowo jakiś z urzędu) nie może być tak że kontakt się urwie i kupujący zniknie gdzieś z dzieckiem. Kupujący musiał by się pogodzić z tym, że jego prawa do dziecka były by ograniczone (czyli faktycznie było by to bliższe wynajmowi niż sprzedaży).
pentakilo
-1
HerbaMate
2
Moim zdaniem to jest bardzo zły kierunek myślenia. Powinniśmy walczyć o prawa człowieka, w taki sposób, aby ten nigdy nie mógł zostać uprzedmiotowiony.
Zresztą obecnie gwarantuje nam to prawo:
Matka powinno mieć prawo do oddania swojego dziecka, a państwo powinno pomagać obywatelom w trudnej sytuacji - tyle. W cywilizowanym śweicie nie ma miejsca na jakąkolwiek formę zabawy w handel ludźmi.
borubar
-1
Dziecko które ma już 7 lat jest na tyle duże że powinno wybierać z kim chce być.
Jednak co z dziećmi bardzo małymi które są jeszcze świadome tego czym jest wolność wyboru?
No i co dalej z takim dzieckiem? Przecież ona po oddaniu nie znika. Do kogoś to dziecko musi trafić.
HerbaMate
1
Dziecko zostaje pod opieką dorosłych, ale nie jest ich własnością - nie może być sprzedane/wynajęte.
Może zostać np. adoptowane, przekazane do rodziny zastępczej, albo trafić do domu dziecka. Chodzi po prostu o to, że dziecko nie może być obiektem handlu, ponieważ jako człowiek posiada już swoje podstawowe prawa i nie może zostać uprzedmiotowione. Dla dziecka porzuconego najlepszym scenariuszem byłaby możliwość trafienia do nowej, pełnej i kochającej rodziny, ale nie powinno się to odbywać drogą zakupu, bo taka możliwość podważałaby cały porządek prawny.
borubar
-1
@HerbaMate, czyli w praktyce sprzedane jakiejś innej rodzinie. Jedyna różnica taka że sprzedającym jest nie biologiczny rodzic a państwowy urzędnik.
To jeszcze gorzej. Bo prywatna osoba prędzej o dziecko zadba. O niczyje dziecko nikt nie dba.
W teorii to fajnie wygląda. W praktyce zawsze ktoś ma władzę nad dzieckiem. Małe dziecko nie jest w stanie samo o sobie decydować.
Jeśli masz nad kimś władzę i możesz mówić co on ma robić, to po części jesteś jego właścicielem.
Możesz sobie to nazywać jak chcesz ale mam nadzieję ze pokazałem o co chodzi.
A rozwiązanie które u nas funkcjonuje jest nawet gorsze niż to które zaproponowałem - bo młody człowiek staje się własnością państwa i nawet mając lat kilkanaście nadal nie może o sobie decydować.
HerbaMate
1
No nie, w takim ujęciu dziecko nie jest niczyją własnością i nie wystawia się rachunku za jego posiadanie.
Człowiek, który "kupuje" sobie dziecko też nie musi być z automatu wzorem opiekuna. Dziecko to nie pies. Powinno się działać na rzecz ułatwienia chętnym rodzinom możliwości adopcyjnych. Takich rodzin jest bardzo dużo, a procedury adopcyjne są bardzo złożone i trwają wieki - tutaj jest pole do pracy, a nie przy legalizowaniu handlu ludźmi.
Nie, to tak nie działa. Jeżeli opiekuję się chorym ojcem, który nie może wstać sam z łóżka to nie staję się jego właścicielem. Jeżeli jestem pracodawcą i wydaję pracownikowi polecenie to też nie jestem jego właścicielem.
Chcesz leczyć dżumę cholerą. Prawa człowieka są fundamentem funkcjonowania prawa w ogóle. Uprzedmiotowienie człowieka w jakiejkolwiek formie będzie nieuchronnie skutkować powstaniem neoniewolnictwa.
d00d
1
borubar
-1
@HerbaMate, To że sobie coś ubierzesz w ładniejsze słowa niczego nie zmieni. Ja wolę pisać wprost o co chodzi.
Tak jak pisałem nie ma dobrego rozwiązania tego problemu, są tylko złe i jeszcze gorsze.
Sytuacja w której to urzędnik decyduje jest znacznie gorsza niż ta w której decyduje rodzic.
A poza tym jednym detalem nie zaproponowałeś niczego innego.
W pewnej części jesteś, zapłaciłeś za jego czas i decydujesz o tym co będzie robił.
Nie jest to pełne prawo własności a jedynie warunkowe i ograniczone do pewnych kwestii. Tak jak przy wynajmie.
d00d
2
borubar
0
No bo po co się męczyć z porodem, skoro nie ma żadnej zapłaty można dziecko zabić wcześniej i się nie męczyć.
d00d
0
borubar
0
Co jest bardziej bezduszne:
1 To, że sama znajdziesz wśród znajomych kogoś kto zajmie się twoimi dziećmi - może sąsiadka z której dziećmi przyjaźnią się twoje dzieci, a może jakaś daleka krewna u której spędzały wakacje.
2 To, że zrobi to urzędnik który twoich dzieci nie zna, dla niego są one tylko tylko linijkami w arkuszu albo rekordami w bazie danych. Rozdysponuje je do przypadkowych osób i nawet odmówi możliwości kontaktu między sobą i z dawnymi znajomymi.
Gdzie jest więcej człowieczeństwa? W rozwiązaniu 1 które ja zaproponowałem, czy w rozwiązaniu 2 które zaproponował HerbaMate?
Konto usunięteWpis został usunięty przez autora
pentakilo
1
Konto usunięte1
P.S. nie ma czegoś takiego jak lgbtp.
pentakilo
6
Jak to nie ma? Lgbt plus reszta dewiacji
Konto usunięte-2
LGBT to nie są żadne dewiacje.
pentakilo
8
Dps
3
L G B - to dewiacje. Naturalnym jest pociąg do płci przeciwnej. Ale w społeczeństwie mamy tez odmieńców i tak to grzecznie nazwijmy. Nie jesteśmy w stanie kwestionować kogoś preferencji , jeden lubi kiełbaski inny brzoskwinki
T - to wszelkiego rodzaju choroby psychiczne/urojenia indukowane przez obecną politykę. Nazwane to zostało fachowo dysforia.
Ofiary to często na niewinne dzieciaki, które nie mają nawet odpowiedniego spojrzenia, wykształconej koncepcji rzeczywistości, żadnego punktu odniesienia. Mogą być to ofiary bezpośrednie - kiedy na skutek indoktrynacji same uznają, ze coś z nimi nie tak. Albo ofiary pośrednie, kiedy to rodzic ukierunkowuje zachowania dziecka.
U ludzi starszych często w ten sposób manifestuje się narcyzm(czyli min ogromna potrzeba atencji). Jeszcze do niedawna duża część tych zaburzeń była klasyfikowana jako autoginefilia (Co wymaga szerszego wpisu) dziś to po prostu nowy "nowy europejski człowiek" - pozbawiona płci, pozbawiona tożsamości, sama definiująca siebie osobopersona
Jak widać na to zjawisko łapie się bardzo dużo osób, bardzo często realizując w ten sposób swoja potrzebę czynienia dobra np potrzeby akceptacji i zrozumienia siebie w zwiazku z tym rozszerzanie tego na innych, ale skutek jest dokładnie odwrotny.
pentakilo
3
Konto usunięte-1
pentakilo
3
Konto usunięte-1
pentakilo
3
Konto usunięte0
pentakilo
3
Konto usunięte-1
d00d
0
pentakilo
0
d00d
1
pentakilo
1
d00d
1
pentakilo
1
StaryWilk
0
Konto usunięte0
Damn, jesteś pewny, że nie jesteś moim multikontem?