Bolesna wysypka na całym ciele po preparacie AstraZenecawolnemedia.net

Wkrótce po podaniu szczepionki AstraZeneca (która niedawno zmieniła nazwę na Vaxzevria, bo źle się kojarzyła) na Covid-19 mama ze Szkocji doznała ciężkiej wysypki, która objęła całe jej ciało. 41-letnia fryzjerka Leigh King z Lanarkshire mówi, że zaczęła odczuwać niepożądane skutki 12 marca – niemal natychmiast po otrzymaniu pierwszej dawki szczepionki AstraZeneca.
https://wolnemedia.net/bolesna-wysypka-na-calym-ciele-po-preparacie-astrazeneca/
#astrazeneca #szczepionki

13

@WolneMedia, niepierwszy taki przypadek (mówimy o odnotowanych), a ciekawe ile osób doświadczyło takich czy innych NOP-ów i tego nie zgłosiło nigdzie.

no po prostu beka, ale nie ma się co dziwić: jest jasno powiedziane, że ludzie stanowią tutaj materiał badawczy (na nich się testuje; Zieloni chcieli ratować króliki czy szczury, żeby nie poddawano ich badaniom, to testy in vivo teraz robi się na ludziach )
@Thanos, Wczoraj byłem w punkcie poboru krwi do badań. Jedna covidiotka cieszyła się pod niebiosa w rozmowie z zaprzyjaźnionym covidotą, że jej test PCR wyszedł negatywnie. Oczywiście nie wiedziała, że testy PCR w 14 na 15 przypadkach pokazują błędne wyniki (pozytywne lub negatywne), a ten 1 poprawny może być zbiegiem okoliczności. Potem z przejęciem dodała, że teraz, za prywatną kasę, robi badanie przeciwciał. A potem pochwaliła się, że zapisała się już na prywatne zaszczepienie (czytaj: zapłaci z własnych pieniędzy za udział w eksperymentalnej terapii genetycznej nazywanej marketingowo szczepionką), bo nie może się już doczekać. Do tego gadała o pogrzebie znajomego, który zmarł na COVID, chociaż był kilka tygodni wcześniej szczepiony, ale to dlatego, że to była pierwsza dawka. Nie przyszło jej do głowy, że facet zmarł z powodu szczepionki, a wpisali do statystyki COVID. Prawdziwa fanatyczka, ale przynajmniej nie żądała zakrywania nosa, jak druga covidiotka, która nosiła na twarzy ręcznie uszytą szmatkę i przez pół godziny jej nie zmieniła wdychając nie tylko dużo CO2, ale dodatkowo bakterie, grzyby i pleśnie. Miała szczęście, że nie czepiała się mojego nosa, bo by się nasłuchała. Wątpię, by ją zmieniała co 20 minut, wyglądała na uszytą ręcznie na maszynie do szycia dawno temu. Pewnie ją pierze z proszkami do prania i potem wdycha detergenty. Z takimi ludźmi nie da się nawet rozmawiać, bo ich argumentacja jest argumentacją siły a nie rozsądku (bo rząd kazał nosić, więc noś, takie jest prawo, nawet jeśli to prawo szkodzi zdrowiu i jest absurdalne). Ludzie żyją złudnym poczuciem bezpieczeństwa, a tymczasem te maseczki potęgują i wydłużają „pandemię”.