@pentakilo, okropna ruska propaganda. Już wiem dlaczego obecne władze Gdańska tam mocno starają się zmienić narrację historyczną. No jak nigdy wojny? A może jeszcze totalitaryzmu???
@pentakilo, Nie, ale to RU (przy okazji Ruskie Onuce) używają tego hasła. Bo to jest nasza wojna. To totalnie zmienia geopolitycznie Europę, a jak odpuścimy, to będzie jak w Monachium w 1938.
Tak więc wojna obronna niestety nie może być zgodna z „nigdy więcej wojny”.
@Cziter, Tak, to prawda z najemnikami... ale nie należy zapominać o poborze. To jest zdecydowana większość wojaków.
Piję tylko do durnych teorii @reflex1 który spoza granic twierdzi, że to jego wojna (człowieka, który tu nawet nie żyje), a jednocześnie twierdzi, że w razie prawdziwej wojny będzie walczyć wojsko zawodowe, a nie np. 18 letni chłopcy siłą oderwani od tego, czego się rozpaczliwie trzymali broniąc się przed żandarmerią próbującą wciągnąć go do vana i w kamasze.
W przypadku działań zbrojnych nazywanych dla zmyłki "misjami" tak jest, ale przykład ostatnich pełnoskalowych wojen (Ukraina, Wietnam) pokazuje nam, że to g... prawda i w razie zagrożenia po tygodniowym przeszkoleniu trafiasz do okopu np. razem z kimś z zespołem downa.
Takie wysrywy wyobraźni bez oparcia w rzeczywistości. Lewactwo. Tu nawet nie było "chłopskiego rozumu", a emocjonalne "ja to bym... przecież powinno działać, bo tak chcę".
@megabot, Nie zrozumieliśmy się. Z wojskiem zawodowym (m.in. polskim) chodziło mi o możliwe wejście wojsk natowskich na Ukrainę. Przecież w Iraku, czy Afganistanie operowali tylko zawodowi. I na Ukrainę też by tacy wystarczyli.
@reflex1, Ukraina myślała tak samo. I marzy Ci się udział polskich wojsk tuż za jej granicą? Może byłbym skłonny rozmawiać z Tobą, gdybyś nie siedział z 1000 km stąd... a tak to jak rozmowa z księdzem o wychowaniu dzieci i problemach w 20-letnim małżeństwie.
Jestem przeciwny jakiemukolwiek udziałowi polskich żołnierzy za granicami państwa (w przypadku, gdy nie zostaliśmy zaatakowani).
@reflex1, To, że póki nie zaistniała dana sytuacja, twoimi deklaracjami mogę się podetrzeć. Tym bardziej zdając sobie sprawę, że z daleka to fajnie się ujada.
To twoja wojna? Jesteś gotów ginać? To co TAM jeszcze robisz? Ukraina przyjmuje najemników - jeszcze zapłacą Ci za obywatelski obowiązek. No co Cię powstrzymuje? Przecież po Ukrainie będziemy my. (tzn. dla Ciebie "Wy", bo Cię tu nie ma). Pierdolisz jak moja ciotka, co 30 lat temu spieprzyła do Australii i poucza kogo powinniśmy wybierać i ilu emigrantów wpuścić (choć wiesz co robi z takimi Australia)?
Mądry zza ekranu i ze sporej odległości. W dupie mam zdanie takich. Ja to odbierałbym emigrantom prawa wyborcze.
@megabot, Nie mam przeszkolenia wojskowego, więc chuja się tam nadam. Ale wspieram Ukrainę finansowo i fizycznie, bo pracuję jako wolontariusz z uchodźcami.
I to co zrobisz z moimi deklaracjami, to ja naprawdę mam głęboko w dupie.
@reflex1, E tam "chuja się nadam". Dźwigać skrzynki chyba potrafisz. Skoro poborowi się nie nadają, to po co istniał pobór "na wojnę w Wietnamie" czy na Ukrainie? Po co wciąż siłowo Ukraina porywa ludzi z ulicy i ubiera ich w mundury? Przecież te mobilki g... się tam przydały. Poniekąd racja, bo dwie wojny przerżnięte (tzn. ta druga póki co nie ma szans na pozytywne dla Ukrainy jej zakończenie). Ale po co pchać chłopaczków na śmierć to pojęcia nie mam. Ja się wykręcę, ale mojego syna do okopu nie wciągaj, dopóki sam się tam nie znajdziesz, ok? Nawet w deklaracjach, bo to on jest TUTAJ a Ty TAM. Jak będziesz tutaj, to sobie zdanie wyrażaj, i pewnie wtedy będę je brał pod uwagę bardziej niż ujadanie ratlerka za płotem.
Co zrobię z twoimi deklaracjami? Wyśmieję - tak samo jak księdza pouczającego o małżeństwie i wychowaniu.
@megabot, Jako cudzoziemiec mogę tylko dołączyć do Legionu Cudzoziemskiego, a tam biorą tylko z doświadczeniem wojskowym. I nigdzie nie napisałem że poborowi się nie nadają.
I znowu, mam wyjebane co zrobisz z moimi deklaracjami.
@reflex1, Stary, możesz się tam przydać jako wolontariusz. Uchodźcami tak samo dobrze zajmą się kobiety, a do dźwigania skrzynek na front trzeba siły chłopa.
Stary, to TWOJA WOJNA, a Ty pozwalasz, aby twoje miejsce w okopie zajmował np. chłopak z zespołem downa albo ktoś, kto chciał spieprzyć przez granicę, ryzykując życie... ale go złapali i wcielili na siłę. Z takiego to będzie mniejszy pożytek niż z Ciebie - przestrzelanego na strzelnicy, z motywacją... no co TAM jeszcze robisz? Uciekasz przed swoją wojną jak pospolity tchórz?
Niby twoja ta wojna, ale się wzbraniasz głupimi wymówkami z ciepłego kurwidołka "z uchodźcami pracuję".
@reflex1, Usiądź sobie i tak pomyśl o pewnej sytuacji:
Mieszkasz sobie spokojnie, obok Ciebie mieszka sąsiad. Po jakimś czasie sąsiad stwierdził, że wyprowadza się na inne osiedle, bo tamte mu bardziej odpowiada. Jako, że osiedlowe forum jest otwarte (są tam różne działy tematyczne - od hobby poprzez ciekawostki aż do działu "tematy naszego osiedla"), to sąsiad wpada na to forum i żywo się udziela. Niestety także w szufladce na temat tego o organizacji. Wypełnia ankiety na temat "naprawiamy chodniki czy budujemy plac zabaw", "która firma sprzątająca". Co gorsza to forum jest na tyle otwarte i ufne, że takie ankiety są zobowiązujące. No, ale też pisze tam "uważam, że na naszym osiedlu powinniśmy...", "Nasze osiedle...".
Złoty człowiek, co? Pewnie wszyscy forumowicze z osiedla go uwielbiają. ;]
No, ale jedziemy dalej. W naszym mieście zaczyna grasować banda zbirów. Działania policji są nieudolne, a strefa działania szajki zaczyna zbliżać się do naszego osiedla. Niektórzy piszą na forum: zorganizujmy się, walczmy. Inni mówią, że to jeszcze nie mafia, a banda i nie mają tylu ludzi, aby zastraszyć ćwierć miasta. Jeszcze inni: udawajmy gołodupców; oddajmy im coś, powiemy, że więcej nie mamy i może sobie pójdą.
No i na forum jest też głos byłego sąsiada: "To nasza wojna! Jakby co to ja pierwszy obiję im mordy!" pamiętaj, że na forum zajrzeć może każdy. Znajdzie tam głos sąsiada "Chodźcie gangusy na nasze osiedle, poliżecie nam fiuty!".
Złoty chłopak z tego sąsiada, co? Pewnie już wziął pałkę i jedzie rozprawić się z bandziorami. Przyjedzie, prawda? Prawda?
Człowieku, w wojnie to się swojej dupy broni a nie jedzie walczyć z wrogiem. Każdy normalny jak może to ucieka. Tylko psychopaci robią inaczej.
Change my mind.
PS A no tak... sąsiad pomaga. Przecież jak u nas kogoś pobiją to on mu pomoże - powie gdzie szpital i załatwi bilet na autobus. To idziemy na gangusów!
@megabot, Skoro na byłym osiedlu nadal mieszka moja rodzina, to tak, wpadam tam.
I porównanie trochę z dupy, bo ja mieszkałem w wielu państwach, ale nigdy nie utożsamiałem się z danym krajem. Nigdy nie udawałem że nie jestem z Polski (no dobra, w Holandii 1999-2000, kryłem się z tym, bo Polacy taką oborę tam robili, że wstyd). Nawet jak w końcu ruszę dupę i zrobię sobie paszport z krzyżykiem, to nadal będę się uważał za Polaka. Genewczyka, ale Polaka.
I może jestem psychopatą, bo ja po zabezpieczeniu rodziny (transport do Szwajcarii), bym pojechał walczyć, gdyby niepodległość Polski była zagrożona. Ty byś spierdolił. Taka to różnica między nami.
@reflex1, No właśnie. Wpadasz. Ja też wpadam do wielu ludzi, ale jakoś nie próbuję organizować im życia wedle mojego widzimisię. Ich dom, ich sprawy.
Oczywiście, że bym spierdolił - mam dla kogo żyć. Na pewno nie dla kawałka ziemi i kultury, którą oczywiście bardzo sobie cenię (dlatego tu mieszkam, choć mógłbym pracować "skądkolwiek" i wielkiej krzywdy bym nie miał). No, ale bez przesady - nie miałem za bardzo wyboru w tym, jakie miejsce urodzenia mam wpisane w dowodzie i jakim językiem posługują się tu ludzie.
Ginąć za flagę? Za urzędy, autostrady i przedszkola? Średnio mi się to widzi... ale oczywiście skoro jestem zmuszony do korzystania z systemu, to uczciwie płacę i nie biorę z systemu tyle, ile bym mógł. To chyba zdroworozsądkowa oznaka patriotyzmu? Wiesz... czasem sama próba podejmowania walki jest głupia. Zwłaszcza jeśli przeciwnik jest silniejszy - możesz tylko mocniej dostać wpierdol. No, ale każdy ma swoje priorytety. Jeden deklaruje to, że odda życie; inny deklaruje to, że z koniem się kopać nie zamierza.
@megabot, Co Ty masz z tą organizacją? Ale już jak tak masz, to Ci odpowiem. Też jestem za odebraniem praw wyborczych ludziom niemieszkającym w Polsce, z wyjątkiem prezydenckich, bo ten pan reprezentuje Polskę na zewnątrz. Ale za przyznaniem takowych obcokrajowcom z pobytem stałym.
I podejście jedynie ekonomiczne nie jest patriotyzmem, jest czysto wykalkulowanym wyliczeniem. I spoko rozumiem to. Nic od państwa nie chcę, i niech nie chce ode mnie. Ale oprócz państwa, jest jeszcze ojczyzna, i nie ważne państwo, kto rządzi, ważne aby nadal moglibyśmy być Polską.
I nawet w obliczu przeważającej przewagi wroga, trzeba bronić.
@reflex1, Z organizacją mam to o czym pisałem - mierzi mnie takie udzielanie się o sprawach politycznych ludzi, którzy tu nie mieszkają, więc ich to nie dotyczy.
Prezydent to nie tylko reprezentowanie poza granicami. Ma też "długopisową" moc sprawczą, powoływania sędziów itd.
Podejście jedynie ekonomiczne to też patriotyzm. Zwłaszcza jak nie ssiesz z systemu tyle, ile byś mógł - z premedytacją zostawiasz coś od siebie dla społeczeństwa, nie wpisujesz sobie kosztów, choć mógłbyś. Nawet zrezygnowałem w tym roku z 800+ na jedno dziecko, choć mógłbym jeszcze 2 miesiące brać. To moim zdaniem daje państwu dużo więcej niż trup za którego trzeba wypłacić rodzinie odszkodowanie... a nasza historia doskonale pokazuje to, że ojczyzna może przetrwać długie lata bez swojego państwa.
W obliczu przeważającej przewagi wroga trzeba spierdalać. Tego uczą w każdej szkole samoobrony. A rozsądnie jest ruszyć na wroga dopiero jak zwołasz tylu kumpli, że jesteście pewni tego, że dacie radę.
Pomimo bycia humanistą, romantyczne myślenie jest dla mnie durne. Narody i państwa od zawsze znikały, pojawiały się nowe. Marzenia o "wiecznej Polsce" są dobre dla nastolatków i idealistów marzących o jakiejś utopii. W ogóle stworzenie większych społeczności, narodów i cywilizacji traktuję jako raka toczącego naszą planetę. Z tego nie wywodzi się nic dobrego. Potrafisz wymienić jedną rzecz stworzoną dzięki rozwojowi, która byłaby dobra dla naszej planety-matki? Bo ja potrafię wymienić tylko te, które są rozwiązaniem problemów do których owe coraz większe społeczności doprowadziły.
Co oczywiście nie oznacza, że teraz mamy wrócić do jaskiń... skoro już nie zawrócisz kijem tej rzeki, pozostaje czekać na samozagładę. Bo gatunki (w tym humanoidów) pojawiały się, znikały... a nasza cywilizacja jest tylko krótkim przeskokiem wskazówki na tarczy dziejów i właściwie liczy się tylko to, jakie geny będą mieć ewentualną szansę na przetrwanie. Z dużym naciskiem na ewentualną.
Ogólnie życie nie ma wielkiego sensu, a co dopiero walki na śmierć i życie o szmatę na kiju, albo o "mój kawałek podłogi". Co też oczywiście nie świadczy o tym, że takie walki nie odbywają się pomiędzy każdym gatunkiem żywym. Jesteśmy szkodnikami, więc może i lepiej (dla mnie i moich bliskich), że część szkodników chce wytłuc inne szkodniki... ale jak już pisałem - Panowie i Panie, ja spierdalam. ;]
malcolm
1
Konto usunięte0
kartezjusz6644
0
reflex1
-3
Tak więc wojna obronna niestety nie może być zgodna z „nigdy więcej wojny”.
pentakilo
1
Mati
Wpis został usunięty przez autora
reflex1
1
pentakilo
2
reflex1
0
pentakilo
2
mtelisz
0
"w razie W jestem gotowy oddać życie za Polskę."
A ja nie.
Natomiast gotów jestem Jej bronić i mordować każdego napastnika z całych moich sił.
Oddanie życia niczego nie załatwia.
megabot
1
Większej durnoty dziś już raczej nie przeczytam. Dzięki za to, że oszczędziłeś mi sporo zmarnowanego czasu w sieci.
Konto usunięteWpis został usunięty przez autora
megabot
0
Piję tylko do durnych teorii @reflex1 który spoza granic twierdzi, że to jego wojna (człowieka, który tu nawet nie żyje), a jednocześnie twierdzi, że w razie prawdziwej wojny będzie walczyć wojsko zawodowe, a nie np. 18 letni chłopcy siłą oderwani od tego, czego się rozpaczliwie trzymali broniąc się przed żandarmerią próbującą wciągnąć go do vana i w kamasze.
W przypadku działań zbrojnych nazywanych dla zmyłki "misjami" tak jest, ale przykład ostatnich pełnoskalowych wojen (Ukraina, Wietnam) pokazuje nam, że to g... prawda i w razie zagrożenia po tygodniowym przeszkoleniu trafiasz do okopu np. razem z kimś z zespołem downa.
Takie wysrywy wyobraźni bez oparcia w rzeczywistości. Lewactwo. Tu nawet nie było "chłopskiego rozumu", a emocjonalne "ja to bym... przecież powinno działać, bo tak chcę".
reflex1
0
reflex1
0
megabot
0
Jestem przeciwny jakiemukolwiek udziałowi polskich żołnierzy za granicami państwa (w przypadku, gdy nie zostaliśmy zaatakowani).
reflex1
-1
I tak jestem w razie potrzeby za wysłanie wojsk aby wspomóc Ukrainę. Nie potrzebujemy drugiej Białorusi u polskich granic.
megabot
0
To twoja wojna? Jesteś gotów ginać? To co TAM jeszcze robisz? Ukraina przyjmuje najemników - jeszcze zapłacą Ci za obywatelski obowiązek. No co Cię powstrzymuje? Przecież po Ukrainie będziemy my. (tzn. dla Ciebie "Wy", bo Cię tu nie ma). Pierdolisz jak moja ciotka, co 30 lat temu spieprzyła do Australii i poucza kogo powinniśmy wybierać i ilu emigrantów wpuścić (choć wiesz co robi z takimi Australia)?
Mądry zza ekranu i ze sporej odległości. W dupie mam zdanie takich. Ja to odbierałbym emigrantom prawa wyborcze.
reflex1
0
I to co zrobisz z moimi deklaracjami, to ja naprawdę mam głęboko w dupie.
megabot
0
Co zrobię z twoimi deklaracjami? Wyśmieję - tak samo jak księdza pouczającego o małżeństwie i wychowaniu.
reflex1
0
I znowu, mam wyjebane co zrobisz z moimi deklaracjami.
megabot
0
Stary, to TWOJA WOJNA, a Ty pozwalasz, aby twoje miejsce w okopie zajmował np. chłopak z zespołem downa albo ktoś, kto chciał spieprzyć przez granicę, ryzykując życie... ale go złapali i wcielili na siłę. Z takiego to będzie mniejszy pożytek niż z Ciebie - przestrzelanego na strzelnicy, z motywacją... no co TAM jeszcze robisz? Uciekasz przed swoją wojną jak pospolity tchórz?
Niby twoja ta wojna, ale się wzbraniasz głupimi wymówkami z ciepłego kurwidołka "z uchodźcami pracuję".
reflex1
1
megabot
0
Mieszkasz sobie spokojnie, obok Ciebie mieszka sąsiad. Po jakimś czasie sąsiad stwierdził, że wyprowadza się na inne osiedle, bo tamte mu bardziej odpowiada. Jako, że osiedlowe forum jest otwarte (są tam różne działy tematyczne - od hobby poprzez ciekawostki aż do działu "tematy naszego osiedla"), to sąsiad wpada na to forum i żywo się udziela. Niestety także w szufladce na temat tego o organizacji. Wypełnia ankiety na temat "naprawiamy chodniki czy budujemy plac zabaw", "która firma sprzątająca". Co gorsza to forum jest na tyle otwarte i ufne, że takie ankiety są zobowiązujące. No, ale też pisze tam "uważam, że na naszym osiedlu powinniśmy...", "Nasze osiedle...".
Złoty człowiek, co? Pewnie wszyscy forumowicze z osiedla go uwielbiają. ;]
No, ale jedziemy dalej. W naszym mieście zaczyna grasować banda zbirów. Działania policji są nieudolne, a strefa działania szajki zaczyna zbliżać się do naszego osiedla. Niektórzy piszą na forum: zorganizujmy się, walczmy. Inni mówią, że to jeszcze nie mafia, a banda i nie mają tylu ludzi, aby zastraszyć ćwierć miasta. Jeszcze inni: udawajmy gołodupców; oddajmy im coś, powiemy, że więcej nie mamy i może sobie pójdą.
No i na forum jest też głos byłego sąsiada: "To nasza wojna! Jakby co to ja pierwszy obiję im mordy!" pamiętaj, że na forum zajrzeć może każdy. Znajdzie tam głos sąsiada "Chodźcie gangusy na nasze osiedle, poliżecie nam fiuty!".
Złoty chłopak z tego sąsiada, co? Pewnie już wziął pałkę i jedzie rozprawić się z bandziorami. Przyjedzie, prawda? Prawda?
Człowieku, w wojnie to się swojej dupy broni a nie jedzie walczyć z wrogiem. Każdy normalny jak może to ucieka. Tylko psychopaci robią inaczej.
Change my mind.
PS A no tak... sąsiad pomaga. Przecież jak u nas kogoś pobiją to on mu pomoże - powie gdzie szpital i załatwi bilet na autobus. To idziemy na gangusów!
reflex1
0
I porównanie trochę z dupy, bo ja mieszkałem w wielu państwach, ale nigdy nie utożsamiałem się z danym krajem. Nigdy nie udawałem że nie jestem z Polski (no dobra, w Holandii 1999-2000, kryłem się z tym, bo Polacy taką oborę tam robili, że wstyd). Nawet jak w końcu ruszę dupę i zrobię sobie paszport z krzyżykiem, to nadal będę się uważał za Polaka. Genewczyka, ale Polaka.
I może jestem psychopatą, bo ja po zabezpieczeniu rodziny (transport do Szwajcarii), bym pojechał walczyć, gdyby niepodległość Polski była zagrożona. Ty byś spierdolił. Taka to różnica między nami.
megabot
0
Oczywiście, że bym spierdolił - mam dla kogo żyć. Na pewno nie dla kawałka ziemi i kultury, którą oczywiście bardzo sobie cenię (dlatego tu mieszkam, choć mógłbym pracować "skądkolwiek" i wielkiej krzywdy bym nie miał). No, ale bez przesady - nie miałem za bardzo wyboru w tym, jakie miejsce urodzenia mam wpisane w dowodzie i jakim językiem posługują się tu ludzie.
Ginąć za flagę? Za urzędy, autostrady i przedszkola? Średnio mi się to widzi... ale oczywiście skoro jestem zmuszony do korzystania z systemu, to uczciwie płacę i nie biorę z systemu tyle, ile bym mógł. To chyba zdroworozsądkowa oznaka patriotyzmu? Wiesz... czasem sama próba podejmowania walki jest głupia. Zwłaszcza jeśli przeciwnik jest silniejszy - możesz tylko mocniej dostać wpierdol. No, ale każdy ma swoje priorytety. Jeden deklaruje to, że odda życie; inny deklaruje to, że z koniem się kopać nie zamierza.
reflex1
0
I podejście jedynie ekonomiczne nie jest patriotyzmem, jest czysto wykalkulowanym wyliczeniem. I spoko rozumiem to. Nic od państwa nie chcę, i niech nie chce ode mnie. Ale oprócz państwa, jest jeszcze ojczyzna, i nie ważne państwo, kto rządzi, ważne aby nadal moglibyśmy być Polską.
I nawet w obliczu przeważającej przewagi wroga, trzeba bronić.
megabot
0
Prezydent to nie tylko reprezentowanie poza granicami. Ma też "długopisową" moc sprawczą, powoływania sędziów itd.
Podejście jedynie ekonomiczne to też patriotyzm. Zwłaszcza jak nie ssiesz z systemu tyle, ile byś mógł - z premedytacją zostawiasz coś od siebie dla społeczeństwa, nie wpisujesz sobie kosztów, choć mógłbyś. Nawet zrezygnowałem w tym roku z 800+ na jedno dziecko, choć mógłbym jeszcze 2 miesiące brać. To moim zdaniem daje państwu dużo więcej niż trup za którego trzeba wypłacić rodzinie odszkodowanie... a nasza historia doskonale pokazuje to, że ojczyzna może przetrwać długie lata bez swojego państwa.
W obliczu przeważającej przewagi wroga trzeba spierdalać. Tego uczą w każdej szkole samoobrony. A rozsądnie jest ruszyć na wroga dopiero jak zwołasz tylu kumpli, że jesteście pewni tego, że dacie radę.
Pomimo bycia humanistą, romantyczne myślenie jest dla mnie durne. Narody i państwa od zawsze znikały, pojawiały się nowe. Marzenia o "wiecznej Polsce" są dobre dla nastolatków i idealistów marzących o jakiejś utopii. W ogóle stworzenie większych społeczności, narodów i cywilizacji traktuję jako raka toczącego naszą planetę. Z tego nie wywodzi się nic dobrego. Potrafisz wymienić jedną rzecz stworzoną dzięki rozwojowi, która byłaby dobra dla naszej planety-matki? Bo ja potrafię wymienić tylko te, które są rozwiązaniem problemów do których owe coraz większe społeczności doprowadziły.
Co oczywiście nie oznacza, że teraz mamy wrócić do jaskiń... skoro już nie zawrócisz kijem tej rzeki, pozostaje czekać na samozagładę. Bo gatunki (w tym humanoidów) pojawiały się, znikały... a nasza cywilizacja jest tylko krótkim przeskokiem wskazówki na tarczy dziejów i właściwie liczy się tylko to, jakie geny będą mieć ewentualną szansę na przetrwanie. Z dużym naciskiem na ewentualną.
Ogólnie życie nie ma wielkiego sensu, a co dopiero walki na śmierć i życie o szmatę na kiju, albo o "mój kawałek podłogi". Co też oczywiście nie świadczy o tym, że takie walki nie odbywają się pomiędzy każdym gatunkiem żywym. Jesteśmy szkodnikami, więc może i lepiej (dla mnie i moich bliskich), że część szkodników chce wytłuc inne szkodniki... ale jak już pisałem - Panowie i Panie, ja spierdalam. ;]