@Homodoctus, powodów jest wiele: 1 Kontrola uprawnień. Pod linuksem plik aby został potraktowany jako program musi mieć uruchamiania do uruchamiania, nie wystarczy aby miał w nazwie exe. Uprawnień nie nadasz plikowi przez przypadek, ani nie ściągniesz z internetu razem z plikiem. Musisz nadać je ręcznie w sposób świadomy.
2 Użytkownik nie jest jednocześnie administratorem. Zwykły użytkownik nie może popsuć systemu. Póki nie poda hasła administratora nie będzie w stanie zainstalować w systemie wirusa. Nawet jeśli użytkownik zna hasło administratora to nie podaje go bez powodu na lewo i prawo.
3 Dziury łatane są na bieżąco gdy tylko zostaną wykryte. Nie ma sytuacji takiej jak pod windowsem, że od wykrycia i zgłoszenia dziury do jej załatania mija wiele miesięcy w ciągu których można zdalnie wykonywać kod z internetu albo podnosić swoje uprawnienia.
3,1 Nie ma celowych backdorów - czyli mechanizmów które celowo zostały udostępnione po to aby mogły rozprzestrzeniać się wirusy. Przykład takiego mechanizmu to autorun.inf (uruchamiający bez pytania wirusy z pendrivów, kart pamięci i płyt CD-RW), czy ukrywanie końcówek nazw plików (które pod windowsem zastępują prawa do wykonania pliku).
3,2 automatyczne aktualizacje obejmują całe oprogramowanie a nie tylko system.
4 Bezpieczeństwo jest oparte o białe listy a nie o czarne listy. Mamy 2 budynki, w jednym ochrona wpuszcza tylko znane i zaufane osoby zapisane na białej liście, w drugim ochrona wpuszcza wszystkich z wyjątkiem tych którzy są na czarnej liście ze znanymi przestępcami. Biorąc pod uwagę, że listy nigdy nie są całkiem aktualne to do którego z tych budynków łatwiej będzie się dostać szpiegowi lub złodziejowi?
Pod windowsem instaluje się wszytko czego tak zwany program anrtywirusowy nie posiada na czarnej liście. Pod linuksem instaluje się tylko to co jest w repozytoriach, czego źródła zostały sprawdzone przez zaufane osoby.
@borubar, To wszystko prawda ale wydaje mi sie, ze przyczyna jest prozaiczna: nie warto. Linuxa uzywa niewielu ludzi wiec po co marnowac czas na pisanie na to wirusa? No i jest jeszcze android, ktory w zasadzie tez jest linuxem a tam wirusow przeciez nie brakuje.
@OxO, "Linuxa używa niewielu ludzi" o ile można się zgodzić w przypadku komputerów osobistych, tak infrastruktura serwerowa w znacznej większości Linuksem stoi. Dodajmy do tego smart urządzenia no i oczywiście Androida, o którym wspomniałeś i obstawiam, ze Linux jednak dominuje i to znacznie.
@Homodoctus, Klasyczne wirusy nie mają racji bytu, bo na Linuksach soft przewaznie instaluje się z oficjalnych repozytoriów, a nie pliki exe ściagniete z jakichś podejrzanych stron. Druga sprawa to świadomi użytkownicy, ale to już inna sprawa...
@Homodoctus, https://linuxiarze.pl/bezpieczenstwo-w-linuksie-1/ Mniej bo komputerów z tym systemem jest mniej, statystyka i tyle :-) Lepiej robić wirusy na popularne systemy niż na dalej niszowe (przynajmniej w domu) aby mieć większą bazę klientów do ogolenia z danych lub kasy.
@yfu, w tej chwili komputerów domowych z linuksem jest znacznie więcej niż z windowsem.
Teraz każdy kto ma internet ma też kilka komputerów z linuksem a komputer z windowsem posiadają tylko nieliczni.
Tyle, że część komputerów z linuksem jest mała, a komputery z windowsem są duże bo windows na małych komputerach nie chodzi.
Jeśli weźmiemy statystki mówiące np o ilości osób odwiedzające popularne strony internetowe przeglądarką zainstalowaną pod danym systemem opreacyjnym to windows znalazł się w mniejszości w okolicy 2015r.
borubar
2
1 Kontrola uprawnień.
Pod linuksem plik aby został potraktowany jako program musi mieć uruchamiania do uruchamiania, nie wystarczy aby miał w nazwie exe.
Uprawnień nie nadasz plikowi przez przypadek, ani nie ściągniesz z internetu razem z plikiem.
Musisz nadać je ręcznie w sposób świadomy.
2 Użytkownik nie jest jednocześnie administratorem. Zwykły użytkownik nie może popsuć systemu. Póki nie poda hasła administratora nie będzie w stanie zainstalować w systemie wirusa. Nawet jeśli użytkownik zna hasło administratora to nie podaje go bez powodu na lewo i prawo.
3 Dziury łatane są na bieżąco gdy tylko zostaną wykryte. Nie ma sytuacji takiej jak pod windowsem, że od wykrycia i zgłoszenia dziury do jej załatania mija wiele miesięcy w ciągu których można zdalnie wykonywać kod z internetu albo podnosić swoje uprawnienia.
3,1 Nie ma celowych backdorów - czyli mechanizmów które celowo zostały udostępnione po to aby mogły rozprzestrzeniać się wirusy. Przykład takiego mechanizmu to autorun.inf (uruchamiający bez pytania wirusy z pendrivów, kart pamięci i płyt CD-RW), czy ukrywanie końcówek nazw plików (które pod windowsem zastępują prawa do wykonania pliku).
3,2 automatyczne aktualizacje obejmują całe oprogramowanie a nie tylko system.
4 Bezpieczeństwo jest oparte o białe listy a nie o czarne listy.
Mamy 2 budynki, w jednym ochrona wpuszcza tylko znane i zaufane osoby zapisane na białej liście, w drugim ochrona wpuszcza wszystkich z wyjątkiem tych którzy są na czarnej liście ze znanymi przestępcami.
Biorąc pod uwagę, że listy nigdy nie są całkiem aktualne to do którego z tych budynków łatwiej będzie się dostać szpiegowi lub złodziejowi?
Pod windowsem instaluje się wszytko czego tak zwany program anrtywirusowy nie posiada na czarnej liście.
Pod linuksem instaluje się tylko to co jest w repozytoriach, czego źródła zostały sprawdzone przez zaufane osoby.
OxO
0
furgonschnitzel
0
sharkando
1
yfu
-2
borubar
3
Teraz każdy kto ma internet ma też kilka komputerów z linuksem a komputer z windowsem posiadają tylko nieliczni.
Tyle, że część komputerów z linuksem jest mała, a komputery z windowsem są duże bo windows na małych komputerach nie chodzi.
Jeśli weźmiemy statystki mówiące np o ilości osób odwiedzające popularne strony internetowe przeglądarką zainstalowaną pod danym systemem opreacyjnym to windows znalazł się w mniejszości w okolicy 2015r.
wordpressowiec
0