#ciekawoski #archeologia #astronomia #przyszlosc #scifi
Astroarcheologia - studium poglądów, wierzeń, badań i praktyk astronomicznych w cywilizacjach starożytności. Polega na badaniu poziomu dawnej wiedzy astronomicznej na podstawie pozostałości materialnych.
W przyszłości ten termin może jednak zostać zapożyczony przez inną dziedzinę. Archeologii odbywającej się poza ziemią.

Wiek wszechświata to 13,82 mld lat (może być nawet starszy). Dla porównania 4,5 miliarda lat ma ziemia. Pierwsze życie na ziemi pojawiło się 2,4 mld lat temu. Człowiek rozumny (Homo Sapiens) wyłonił się z linii człowiekowatych około 100 tys. lat temu. Od epoki kamienia łupanego po pierwszy krok na księżycu upłynęło około 12 tys. lat ... przy czym znaczny rozwój technologiczny i naukowy objął ostatnie 200-300 lat.
Do czego dążę?
Na przykładzie naszej cywilizacji można wyciągnąć koncepcję jak wiele innych cywilizacji w kosmosie, było i minęło. Tysiące, jeśli nie setki tysięcy. Mowa o tych ktore osiągnęły mozliwość podróży międzygwiezdnych. Równanie Drake'a szacuje że w samej naszej galaktyce powinno być około 36 rozwiniętych cywilizacji obcych.
Ile było przed nimi?
O ile pozostałości po obcych cywilizacjach potrafią przetrwać stosunkowo krótko ( dziesiątki do setki tys. lat) zanim wywietrzeją ruiny, czy ruchy tektoniczne je pochłoną. Inaczej sprawa ma się w przestrzeni kosmicznej.
Statki obcych które z rożnych powodów przestały działać, mogą przebywać w przestrzeni miliony lat, bez wyraźnej dekompozycji czy tez uszkodzeń. Wraki statków kosmicznych które osiądą w punktach libracyjnych przestrzeni międzyplanetarnej a nawet międzygwiezdnej, inne będą dryfować bez celu w ciemnej przestrzeni kosmosu.
Prawdziwy skarb wiedzy o minionych kosmitach.
Ludzie dopiero szykują się w kosmos a Astroarcheologia stanie się jedną z najciekawszych ale jednocześnie wymagających dziedzin. Odkrycie wraku, dotarcie do niego, proces badania, zrozumienie technologii, nauka biologii skamienielin, poznanie obyczajów i wiedzy obcych (jeżeli ich zapiski się zachowają / będzie można je odtworzyć).
Zapewne mieli jakieś swoje formy rozrywki. Odpowiedniki naszych filmów, muzyki, poezji, architektury. Idąc drogą skrótu niektóre elementy obcej kultury zostały by przez nas zaadoptowane, razem z zachowaniem pamięci o nich.
Jedynym minusem Astroarcheologii mógł by być sam kosmos. Znalezienie pojedynczych szczątków obcych cywilizacji będzie niezwykle trudne w tak ogromnej przestrzeni.
Szczęśliwie już mamy jednego potencjalnego kandydata "do sprawdzenia". Asteroida Omonamua która w 2018r. wleciała do naszego układu słonecznego by potem przyspieszyć i go opuścić. Sugeruje się, że niezwykły podłużny kształt obiektu nie był wynikiem natury lecz inżynierii. Kiedyś się to zbada bliżej.
Kiedyś...
Astroarcheologia - studium poglądów, wierzeń, badań i praktyk astronomicznych w cywilizacjach starożytności. Polega na badaniu poziomu dawnej wiedzy astronomicznej na podstawie pozostałości materialnych.
W przyszłości ten termin może jednak zostać zapożyczony przez inną dziedzinę. Archeologii odbywającej się poza ziemią.

Wiek wszechświata to 13,82 mld lat (może być nawet starszy). Dla porównania 4,5 miliarda lat ma ziemia. Pierwsze życie na ziemi pojawiło się 2,4 mld lat temu. Człowiek rozumny (Homo Sapiens) wyłonił się z linii człowiekowatych około 100 tys. lat temu. Od epoki kamienia łupanego po pierwszy krok na księżycu upłynęło około 12 tys. lat ... przy czym znaczny rozwój technologiczny i naukowy objął ostatnie 200-300 lat.
Do czego dążę?
Na przykładzie naszej cywilizacji można wyciągnąć koncepcję jak wiele innych cywilizacji w kosmosie, było i minęło. Tysiące, jeśli nie setki tysięcy. Mowa o tych ktore osiągnęły mozliwość podróży międzygwiezdnych. Równanie Drake'a szacuje że w samej naszej galaktyce powinno być około 36 rozwiniętych cywilizacji obcych.
Ile było przed nimi?
O ile pozostałości po obcych cywilizacjach potrafią przetrwać stosunkowo krótko ( dziesiątki do setki tys. lat) zanim wywietrzeją ruiny, czy ruchy tektoniczne je pochłoną. Inaczej sprawa ma się w przestrzeni kosmicznej.
Statki obcych które z rożnych powodów przestały działać, mogą przebywać w przestrzeni miliony lat, bez wyraźnej dekompozycji czy tez uszkodzeń. Wraki statków kosmicznych które osiądą w punktach libracyjnych przestrzeni międzyplanetarnej a nawet międzygwiezdnej, inne będą dryfować bez celu w ciemnej przestrzeni kosmosu.
Prawdziwy skarb wiedzy o minionych kosmitach.
Ludzie dopiero szykują się w kosmos a Astroarcheologia stanie się jedną z najciekawszych ale jednocześnie wymagających dziedzin. Odkrycie wraku, dotarcie do niego, proces badania, zrozumienie technologii, nauka biologii skamienielin, poznanie obyczajów i wiedzy obcych (jeżeli ich zapiski się zachowają / będzie można je odtworzyć).
Zapewne mieli jakieś swoje formy rozrywki. Odpowiedniki naszych filmów, muzyki, poezji, architektury. Idąc drogą skrótu niektóre elementy obcej kultury zostały by przez nas zaadoptowane, razem z zachowaniem pamięci o nich.
Jedynym minusem Astroarcheologii mógł by być sam kosmos. Znalezienie pojedynczych szczątków obcych cywilizacji będzie niezwykle trudne w tak ogromnej przestrzeni.
Szczęśliwie już mamy jednego potencjalnego kandydata "do sprawdzenia". Asteroida Omonamua która w 2018r. wleciała do naszego układu słonecznego by potem przyspieszyć i go opuścić. Sugeruje się, że niezwykły podłużny kształt obiektu nie był wynikiem natury lecz inżynierii. Kiedyś się to zbada bliżej.
Kiedyś...
DarrDarek
1
Szanuję fascynację sajens-fikszyn, sam za młodu b. lubiłem czytać Juluisza Verne i trochę innej fantastyki. Choć Verne ujmował mnie tym, że na starał się trzymać fizyki w swoim rozumieniu tejże poziomie XIX w.. Dalsze bajdurzenie fantastyczne z innych powieści (różne star wars i inne) już mnie odpychało swoją naiwnością wiedzy z fizyki.
Jednak poza siedzeniem w bajkach warto wracać do realiów. A realia są takie, że fizyka nie dopuszcza żadnych podróży międzygwiezdnych. Można sobie wyobrażać jakieś roboty w statku kosmiczny, które czekają kilka milionów lat w uśpieniu, by bez żadnych napraw po milionach lat zacząć działać gdzieś w pobliżu Ziemi, bo humanoidalni twórcy miliony lat temu wypatrzyli Układ Słoneczny z Ziemią i bez żadnych szans na realne sprawdzenie tego przez siebie czy przez ich prawnuków, to oni jednak wysłali roboty by te roboty zaczęły tutaj obserwacje i wysyłanie raportów na planetę macierzystą, które to raporty dojdą drogą radiową dopiero za kilkaset czy za 1000 lat, ale spoko, każdy tam ma czas i spokojnie poczeka.
Jeszcze bliższe rozumowo realia, to takie podstawy, że jeśli już jakaś cywilizacja miała szanse wysyłać statek kosmiczny i czekać milion lat na odpowiedź ze statku, to tym bardziej była w stanie zrobić jakieś relatywnie proste nadajniki z drutem długim na milion km i nadającym sygnał w częstotliwości 0,3 czy 0,15 Hz i to już by się tak odróżniało od tła szumu kosmicznego, że nawet tysiące lat świetlnych dalej taki sygnał stanowiłby dowód, że jednak istnieją gdzieś tam. A wtedy to już luzik, bo jeśli za 2000 lat przychodzi odpowiedź, to już można niemal dialog prowadzić. A gdy na milionach planet podobnych do Ziemi w Drodze Mlecznej (ze statystyki wynika, że mogą być nawet miliony) udałoby się im nawiązać kontakt tylko z setką zaawansowanych cywilizacji, to czas by się nie dłużył, bo odpowiedź z tej tej jednej dali przyjdzie dopiero za 2000 lat, ale z setki innych już co jakiś czas przychodzi nadawanie zwrotne i dialog to nie jest, ale byłoby gadanie na okrągło innych cywilizacji "jaka to szkoda, że loty kosmiczne są niemożliwe". A co jest? Ano, człowiek może powiedzieć, że poza Ziemią nic nie ma co by sugerowało życie. Najwyraźniej dobry Pan Bóg uznał, że chce mieć owoc swojego Stworzenia pod obserwacją w jednym miejscu, by nie przestawiać się w czasoprzestrzeni na drugie lokalizacje odległe o tysiące lat świetlnych. Człowiek stwierdza fakt - ZERO inteligentnego sygnału z innej cywilizacji. I to jest fakt. ZERO. Można sobie wyliczyć, że jakichś milion planet jak Ziemia to powinno być choćby w odl. 100 lat świetlnych, a nie dalej niż 80.000 lat świetlnych, i z tych milionów planet ZERO sygnału inteligentnego. NIC.
Dps
1
DarrDarek
1
No wiem, też oglądałem bajki SF.
Trapi mnie tylko myśl, że jakoś nigdy nie udało się zaobserwować żadnego ciała niebieskiego, które by zagięło przestrzeń i sobie wleciało z jakiejś odległej galaktyki. Miliardy miliardów miliardów ciał niebieskich we Wszechświecie i żadnemu nie udało się wpaść w zagiętą przestrzeń i sobie nagle pociskać obok Alfa Centauri czy Syriusza. Wielka Niedźwiedzica dostałaby ogonek. Każdy by patrzył w niebo i pytał a skąd ogonek się jej wziął, a mądrzy naukowcy odpowiadaliby z mądrą miną, że to się przestrzeń zagięła i galaktyki Andromedy nowa gwiazda wpadła i dorobiła ogonek Niedźwiedzicy.
No ale wiadomo, zielone kosmity takie sprytne, że wpiszą specjalny kod na komputerze (kwantowym oczywiście, nawet hiper-kwantowym) i dzięki temu kodowi Pan Bóg zweryfikuje i wpuści kosmitów pod samą Ziemię, a głupia gwiazda nie ma komputera - nie ma kodu, to siedzieć na miejscu a nie latać po świecie.
Dps
2
borubar
2
Akcja może się dziać w układzie Słonecznym albo na tyle blisko, że podróż jest fizycznie możliwa - trwać będzie kilkadziesiąt lat, a tyle to ludzie przeżyją (tym bardziej jeśli podda się ich jakoś hibernacji).
Fizycznie możliwa w sensie przyspieszenie nie wyrządzi nikomu krzywdy a ilość energii potrzebnej do rozpędzenia statku teoretycznie da się wytworzyć.
W kwestii nadawania sygnałów - sygnał niskiej częstotliwości nadawany po długim drucie nie dotrze daleko, bo taki sygnał nadawany jest we wszystkich kierunkach i bardzo szybko ulega rozproszeniu. Energia takiej fali elektromagnetycznej maleje z kwadratem odległości (tak jak rośnie powierzchnia sfery do której ona dociera).
Tylko bardzo skoncentrowana wiązka ma szanse przenieść wiadomość na odległość 20-30 lat świetlnych, dalej na razie nie potrafimy ale nawet zakładając że nauczymy się wytwarzać idealnie równoległe wiązki fal radiowych to tak czy inaczej nadawać trzeba w jakimś konkretnym kierunku - do konkretnego adresata do którego wiadomość ma dotrzeć - inni jej nie usłyszą. Dodatkowo odbiorca wiadomości musi wiedzieć że w danym momencie ma skierować swoje anteny nasłuchowe w naszym kierunku.
Są bardzo małe szanse na to, że nieznani sobie nadawca i odbiorca, przypadkiem się zgrają i we właściwej chwili ustawią swoje anteny dokładnie w jednej linii.
DarrDarek
1
Dokąd lot ma trwać kilkadziesiąt lat? Do Plutona? Bo do gwiazdy Alfa Centauri czy Syriusza to już są dziesiątki tysięcy lat w obecnej technologii, a kilka tysięcy lat przy zalożeniu, że uzyska się jakieś nierealne prędkości 200-300 km/s. Wiem, bajdurzenie, że są w bajkach SF silniki zasilane wg wzoru E=mc2, ale to tylko bajki.
Stacja kosmiczna o masie zaledwie 1000 ton wymagałaby dla nadania prędkości 300 km/s energii:
E=mv2/2 E= 10^6 kg 4,5 10^10 m2/s2 = 4,5 * 10^16 J czyli 12 500 GWh energii, to tyle ile blok energetyczny 1 GW wytwarza przez 1,5 roku, a zorientowani wiedzą, że nie da się takiego bloku elektrowni cieplnej użytkować w kosmosie.
Hibernowanie człowieka to mrzonki. Pewnie w Sowietach i w Chinach Ludowych próbowano na tysiącach nieszczęśników przeznaczonych na śmierć i jakoś nikogo do tej pory nie zahibernowano, bo to przeczy projektowi Wielkiego Projektanta. Nie było takich założeń o hibernacji niczym u niesporczaka.
Oczywiście warto dodać, że wyliczone 12 500 GWh to tylko energia kinetyczna końcowa. Gdy jakiś silnik jonowy miałby napędzać, to musiałby mieć jakieś 100 razy więcej energii, czyli jakieś 150 lat działania bloku energetycznego 1 GW, którego nie da się użytkować w kosmosie.
To sfera mrzonek bez jakichkolwiek szans w dokładnym liczeniu wg danych fizyki.
A z kolei, wymyślanie, że da się tylko na 30 lat świetlnych wysłać sygnał, to znów bajkowy opis niepoparty żadną analizą. Dałem prosty przykłąd linii 1 mln km umieszczonej na orbicie gwiazdy (choćby po przeciwnej stronie Słońca na orbicie Ziemi), która ma własne panele PV i zasilanie kilku MW mocy, a może i 1 GW mocy (co to dla rozwiniętej cywilizacji dać 3 km2 paneli PV na orbicie gwiazdy?). I taka energia wypromieniowywana w paśmie częstotliwości, która wystepuje skrajnie rzadko w gwiazdach, to taka latarnie morska. Gdy szum gwiazd dookoła daje w tym paśmie wielkokroć mniejsze moce, to ktoś na pewno odsłucha choćby z 1000 lat świetlnych, że jest inteligentny sygnał na częstotliwości nośnej wybitnie wyróżniającej się z szumu.
borubar
1
@DarrDarek, do najbliższych gwiazd innych niż Słońce.
To jest odległość 4 - 6 lat świetlnych. A realnie jesteśmy w stanie uzyskać jakieś 10 do 20% prędkości światła.
Czyli podróż trwałaby kilkadziesiąt lat.
Obecnie w ogóle nie mamy technologii do takich lotów - ale to nie z powodów ograniczeń jakie nakłada na nas fizyka a ze względów czysto ekonomicznych, nie opłaca się rozwijać w tym kierunku.
Ale można budować innego rodzaju elektrownie, niektóre nawet bardziej wydajne niż na Ziemi. Poza tym statek tej elektrowni nie musi wieźć ze sobą - rozpędzanie statku potrwa wiele miesięcy i w tym czasie energia będzie mu dostarczana z elektrowni które pozostaną w domu (obecnie nie mamy takich laserów ale to nie oznacza że nie da się ich zbudować).
Na razie nie chodzi o zamrożenie kogoś jak żaby (choć i czegoś takiego wykluczać nie należy) a o zwyczajną hibernację zimową jak u niedźwiedzia, coś takiego nie jest trudne, człowiek żyje ale jest w głębokim śnie, serce bije i cała czas oddycha tyle że powoli, temperatura ciała jest obniżona o kilka stopni ale nadal powyżej bezpiecznej granicy.
Czasami taki stan wywołuje się farmakologicznie gdy zachodzi potrzeba operacji kogoś po wypadku (na krótki czas, liczony w godzinach).
Człowiek nie będzie mógł spać w ten sposób przez całą podróż ale nawet jeśli będzie spał przez pół podróży to znacząco obniży to zużycie zasobów
(tzn uśpiona będzie połowa załogi i co kilka miesięcy zmiana). Przedłuży mu to też życie o kilka lat bo żyjąc na „zwolnionych obrotach” wolniej się starzeje.
A jeśli chodzi o całkowite zamrożenie człowieka i umieszczenie zamrożonego nieszczęśnika np zbiorniku z w ciekłym azotem to też takie rzeczy się robi - niektórych się potem odmraża i są żywi, tyle że robi się to jedynie na dość wczesnym etapie ludzkiego życia gdy człowiek jest jeszcze bardzo mały.
Tacy zamrożeni ludzie są często pozostałością po procedurze zapłodnienia invitro (aby było taniej to zamiast powtarzać kilka razy do skutku, taniej jest spróbować zapłodnić kilka komórek jajowych na raz ... a jeśli uda się z więcej niż z 1 to te nadmiarowe zarodki czasem się zamraża - może się kiedyś przydadzą).
No i niestety większość ofiar tego procederu skazywana jest potem na śmierć - bo nie ma co z nimi robić, aby taki człowiek po odmrożeniu przeżył musi się znaleźć jakaś surogatka - a takich jest bardzo mało (chętne są tylko takie kobiety które z jakiś powodów nie produkują własnych komórek jajowych ale resztę układu rozrodczego mają sprawną i chciałyby zajść w ciążę nawet jeśli dziecko które się urodzi genetycznie nie będzie ich).
Przy obecnie posiadanych antenach. Oczywiście że da się zbudować większe anteny niż obecnie (które dadzą bardziej skupioną wiązkę) i nadajniki większej mocy... za jakiś czas wyślemy sygnał na odległość 60 lat świetlnych, a potem pewnie na 100 lat świetlnych ... i co z tego? Istoty sprawy to nie zmienia - jesteśmy w stanie go wysłać punktowo, musimy wybrać jakąś planetę i w jej kierunku nadawać, transmisja będzie krótkotrwała (nawet jeśli będziemy nadawać przez wiele godzin to nadal jest krótko w skali kosmicznej), i ktoś w miejscu do którego nadajemy musi akurat w odpowiednim momencie skierować swoje potężne anteny w naszym kierunku aby sygnał odebrać, a to jest bardzo mało prawdopodobne.
Oczywiście w kosmosie, gdzieś na orbicie wokół słońca można wybudować setki albo i tysiące takich anten i tysiące elektrowni słonecznych do zasilania ich nadajników i każdą skierować w kierunku jednego z tysięcy bliskich nam układów planetarnych aby nadawały nonstop. Potężny projekt, kosztem zbliżony pewnie do budowy tego międzygwiezdnego statku kosmicznego od którego dyskusja się rozpoczęła.
No i co z tego będziemy mieli?
Jedynie to że zasięgiem naszej transmisji obejmiemy tysiące obcych planet - a to nadal bardzo mała liczba w kosmicznej skali. A to że w kierunku jakiejś planety będziemy nadawać nieprzerwanie przez lata też wcale nie daje gwarancji że mieszkańcy tej planety odbiorą nasz sygnał (może wcale nie znają radia, albo jeśli znają to może nie budują wielkich anten nasłuchowych, albo nawet jeśli budują takie anteny to już kierowali je w kierunku Ziemi np 1000 lat temu, niczego nie odebrali przez kilkaset lat, znudzili się i skierowali je teraz gdzie indziej.... ).
borubar
0
Możliwe, że to jest zależne od przeglądarki bo każda przeglądarka ucina w innym miejscu.
A właściwie to nie ucina tylko reszta tekstu jest niewidoczna bo obszar do jego wyświetlenia jest za mały.
Thanos
0
Andrzej_Zielinski
1
@DarrDarek, Ale czemu umniejszasz obcym?
Przed kongresem USA już zeznawano, że ich wojsko posiada 2 cyfrową liczbę odzyskanych statków obcych. Nieoficjalnie mówi się, o całkowitym ujawnieniu / "pierwszym kontakcie" planowanym na 2027. W końcu nie ma sensu ukrywać czegoś o czym wszyscy wiedzą, to tylko marnowanie pieniędzy.
Nie siedzimy na tej planecie sami, jednak sami jesteśmy bardzo prymitywnym technologicznie (i biologicznie) gatunkiem. Liczę, że z czasem to się zmieni. Niestety nie będzie już mnie wtedy, bo pewnie za jakieś 400-500 lat (o ile do tego czasu nam "elita" czystki nie zrobi).
Z dobrych wieści:
http://www.antyradio.pl/nauka/wielki-przelom-w-nauce-to-pierwsza-udana-teleportacja
http://glodniwiedzy.pl/naukowcy-po-raz-pierwszy-odkrywaja-banke-zakrzywiajaca-czasoprzestrzen/
DarrDarek
1
A czemuż ci obcy jakoś nigdy nie skontaktowali się z ludzkością. Przecież dla nich to byłaby betka wejść na kanały radio, TV, czy choćby na audycje w Internecie. Pojawia się nagle dla setek milionów ludzi jakiś zielony komandor ze statku obcych i tłumacz mówi jego przekaz. A przekaz mógłby być jakikolwiek. Mogliby mówić, że "wasze ludzkie władze blokuja informacje o nas". Mogliby mówić, że mają dobre intencje i chcą to nagłośnić. Mogliby mówić, że nie mają dobrych wieści dla ludzi i wg ich planów ludzkość nie pożyje już długo. A oni jakoś tak nie mówią nic i zapewne mają pretensje do władz ludzkości, ale ... nic nie mogą zrobić, tak?
Przywódcy świata mają statki obcych, ale tego nie ujawnią bo ..... Bo sami nie wiedzą dlaczego?
Wiem, że wiara w bajki potrafi oderwać się od realiów zwykłego świata. Ale zwykle z wiary w bajki się wyrasta, albo jasno zadaje się pytania w stylu "jeśli naprawdę istnieją krasnoludki, to gdzie jest dowód na to".
Andrzej_Zielinski
1
W czasach minionych, ludzie z braku wiedzy nazywali ich demonami i kryli się przed nimi w jaskiniach. Innych nazywali Bogami, a "Bogowie" rządzili prymitywnym ludem (masz trochę o tym w Biblii). Przy ich technologii wątpię by zrezygnowali z tej władzy i na pewno dalej są pośród nas, zajmując wysokie pozycje.
Największym sukcesem diabła było wmówienie ludziom, że nie istnieje. Jak by się ujawnił ludzie mogli by go wypędzić.
Tak swoją drogą w 2005 widziałem i fotografowałem "latający talerz". Podchodź do tego jak chcesz. ¯\_( ͡❛ ͜ʖ ͡❛)_/¯
DarrDarek
1
Największym sukcesem Szatana było wmówienie ludziom, że nie istnieje.
Ale nie dlatego, że ludzie mogliby go wypędzić. To głupie. Ludzie nic nie mogliby Szatanowi zrobić jako wyższej istocie duchowej.
Największym sukcesem Szatana było wmówienie ludziom, że nie istnieje, bo w ten sposób źli ludzie nieświadomi, że są pod wpływem wyższej istoty duchowej nie bronią się przed tym, a popadają w coraz gorszy upadek duchowy i moralny, bo w ich złej duszy nie ma dysonansu, że postępują w sposób podły i nędzny - uznają, że tak trzeba i tak jest fajnie, gdy inni dookoła cierpią przez złego człeka.
Chcesz powiedzieć, że kosmici są uosobieniem zła duchowego na Ziemi?
Andrzej_Zielinski
1
Co do obcych mam bardzo mieszane odczucia. Zadaję sobie identyczne pytanie. Skoro tu są, skoro mają technologię, skoro tak często przylatują na ziemię. Czemu więc ukrywają swoją obecność? Zwłaszcza w czasach w których koncept istoty pozaziemskiej jest znany, tak samo jak tysiące obserwacji czy to samych istot, czy tez ich pojazdów i publicznie mówi się o ich obecności (a nawet udawaniu ludzi w niektórych przypadkach).
Biorąc to pod uwagę, można dojść do wniosku, że ich obecność tu ma złe zamiary.
Nie sądzę aby wszystkie ich gatunki które przylatują na ziemię były złe (biorąc pod uwagę relacje świadków). Jednak jest jakiś wyższy powód ich "tajności". Z jakiegoś powodu, wolą się ukrywać i mnie to niepokoi. Trzeba do nich podchodzić ostrożnie.
Dps
1
Andrzej_Zielinski
0
Podstawowa wersja waniliowa czy z rozszerzeniami? DLC Utopia miała mega struktury, Apocalipse - niszczyciele planet, Nemesis - mogłeś grać jako kryzys. Ostatni chyba wydali Biogenesis - gdzie były żyjące statki i można było zagrać jako żywa planeta. Aż mi się Solaris - Lema przypomina
Dps
1
Ja gram w wersję "darmową" 😆 chyba 3.3 z różnymi dlc
Tak czy inaczej sama gra jest dla mnie nudnawa, ale kosmos wciąga i klimat. Pogram raz na pół roku, jedna gra to kilka sesji łącznie z ... 8 godzin może 10 mi to zabiera
Jak nie pójdzie? Tam trzeba mieć tylko silny proc(nie działa multithreading!!) i jak zrobisz mała galaktykę to jest ok. Ja teraz odpaliłem na dużej i grałem gdzieś do 3/4 przewidzianego czasu gry, gdyż komputer się zaczął już dławić. Optymalizacja koszmarna. A kompa zmieniłem 3m temu na średnią półkę
andor_drakon
1
Andrzej_Zielinski
1