Korpo, gdzie pracuję od kilku lat, likwiduje jedno z biur. Kilkadziesiąt komputerów, w miejsce których pracownicy dostali laptopy, pójdzie „na przemiał”. Znaczna część komputerów to sprzęt 3-5-letni, wtedy kupowany jako „górna półka”, wszystko sprawne.
– dlaczego nie odsprzedacie pracownikom, albo nie oddacie szkołom?
– bo dane
– to dlaczego nie zmielicie dysków, a reszta jak wyżej?
– bo decyzja kogoś wysoko postawionego, [niezrozumiałe, bełkot prawniczy].
Jeszcze niedawno pracownicy mogli stary sprzęt odkupić, co chętnie robili, tyle że dyski szły do zniszczenia. Samo to, to trochę paranoja – SATA ma coś takiego, jak secure erase, ztcw., dane o ile w ogóle do odzyskania to tylko specjalistycznie.
Podobnie, na przemiał pójdzie sprawna „drobnica”, która co jakiś czas jest dokupowana, bo nie ma.
#marnotrawstwo #korporacje
– dlaczego nie odsprzedacie pracownikom, albo nie oddacie szkołom?
– bo dane
– to dlaczego nie zmielicie dysków, a reszta jak wyżej?
– bo decyzja kogoś wysoko postawionego, [niezrozumiałe, bełkot prawniczy].
Jeszcze niedawno pracownicy mogli stary sprzęt odkupić, co chętnie robili, tyle że dyski szły do zniszczenia. Samo to, to trochę paranoja – SATA ma coś takiego, jak secure erase, ztcw., dane o ile w ogóle do odzyskania to tylko specjalistycznie.
Podobnie, na przemiał pójdzie sprawna „drobnica”, która co jakiś czas jest dokupowana, bo nie ma.
#marnotrawstwo #korporacje
Mitne
1
Chyba muszę pomyśleć o biznesie w tym kierunku...
nexT
0
Cyr4x
1
wiktor
2
Cyr4x
0
wiktor
6
Tak jak kiedyś zatapiano zboże w morzu, aby utrzymać ceny żywności na wysokim poziomie tak samo od lat traktuje się nadwyżki sprzętu, samochody i meble.
W jednym z dużych sklepów AGD pracownicy rąbali lodówki siekierami, żeby broń boże nie trafiły do kogoś po wycofaniu ze sprzedaży.
nexT
6
Cyr4x
0
Piotrecki80
4
To samo się robi z niesprzedanymi nakładami książek.
Żadnych promocji i wyprzedaży tylko przemiał.
Ekologia kurwa.
borubar
1
Po prostu trzeba sobie samodzielnie ustalić cenę maksymalną powyżej której na pewno się żadnej książki nie kupi.
Rozsądną ceną jest 5zł za książkę 500 stron, formatu A5 w miękkiej oprawie (i za każde dodatkowe 100 stron 1zł więcej).
Taka cena to jest mniej więcej 2 razy więcej niż kosztuje druk tej książki (jeśli nakład jest duży). Narzut 100% powinien zapewnić uczciwy zarobek dla autora, osób pracujących nad korektą i składem oraz sklepowi który książkę sprzedaje.
W przypadku książek w wersji elektronicznej górna granica to połowa tej kwoty, bo nie ma kosztów druku - ale uwaga musi być możliwość zakupu egzemplarza na własność (tak abym potem mógł dać albo sprzedać mój egzemplarz innej osobie) a nie tylko wypożyczenia. Za wypożyczanie książek autor dostaje kasę z podatku od czystego papieru i nośników danych, więc nie będę za to płacił dodatkowo.
Jeśli nikt nie chce sprzedać mi książki w akceptowalnej cenie to jest jego strata.
Po prostu książkę pożyczę zamiast kupować.
Niby za to że ludzie pożyczają i kopiują książki on też dostaje kasę - tyle że nikt nie liczy ile ludzie pożyczają książek między sobą, kasa z podatku jest rozdzielana na podstawie ilości sprzedanych egzemplarzy (tzn zakładają że jeśli dużo ludzi kupuje jakąś książkę to dużo też ją pożycza).
Więc jeśli ktoś celowo ogranicza sprzedaż swojej książki to będzie tracił podwójnie.
Jeśli chcą aby książka w dniu premiery była droższa a dopiero potem obniżyć jej cenę do 5zł to nadal jest szansa że książkę kupię - pod warunkiem że nie zdążę jej przeczytać wcześniej, no chyba że spodoba mi się na tyle że kupię aby dać w prezencie komuś kto jeszcze nie czytał.
borubar
2
Jak porąbiesz siekierą to osoba która nie posiada lodówki a jej potrzebuje przyjdzie i kupi nową drogą lodówkę.
Takie jest rozumowanie na zachodzie i razem z korporacjami dociera to i do nas.
Mniejsze rodzime firmy na szczęście jeszcze się tak nie zachowują.
MEGAZU0
3
Jak miałem 18 lat pracowałem trochę w firmie zajmującej się utylizacją komputerów bankowych.
Tak samo jest z firmami co utylizuje nie sprzedane przeterminowane jedzenie.
nexT
0
MEGAZU0
Wpis został usunięty przez autora