#norwegiabezcenzury

Przed Sądem Rejonowym i Okręgowym we Wrocławiu toczą się postępowania dotyczące polskiej rodziny, która musiała uciekać przed norweskim urzędem ds. dzieci (Barnevernet). Powodem interwencji była m.in. nadwaga jednej z dziewczynek, wynikająca z jej choroby. Norweskim urzędnikom nie spodobał się też fakt, że dzieci nie zrzekły się polskiego obywatelstwa – informuje Ordo Iuris.

W maju 2024 r. pani Monika wraz z dwójką małoletnich córek Emilią (17 lat) i Mayą (9 lat) musiała opuścić terytorium Norwegii i wróciła na stałe do Polski ze względu na nieproporcjonalną ingerencję pracowników norweskich organów socjalnych w życie prywatne rodziny oraz realną groźbę odebrania dzieci.

Powodem nadmiernego zainteresowania służb prywatnym życiem rodziny były m.in. problemy zdrowotne u małoletnich oraz śmierci ich ojców. Mieszkająca przez kilkanaście lat w Norwegii kobieta ma obywatelstwo polskie, podobnie jak jej córki, co było negatywnie odbierane przez norweskich urzędników. Matka na mocy decyzji norweskiej Komisji ds. Zdrowia i Opieki nad Dziećmi, objęta była pierwotnie nadzorem i „pomocą społeczną”.

Norwescy pracownicy socjalni „odwiedzali” rodzinę w domu każdego tygodnia. Bez wiedzy matki kontaktowali się listownie i sms-owo z małoletnimi. Kontaktowali się z nauczycielami w szkołach. Będąc w domu zaglądali do szafek i półek. Barnevernet w kulminacyjnym momencie potrafiło kilkukrotnie przeprowadzać kilkugodzinne wizyty

Działania Barnevernet pogorszyły stan psychiczny małoletniej Emilii, która została objęta prywatną opieką psychologiczna. Ten fakt również nie spodobał się norweskim służbom, które zintensyfikowały czynności. Pracownicy socjalni wprost mówili dziewczynom, że jak ich matka nie dostosuje się do wymagań stawianych przez pracowników, to dzieci zostaną jej odebrane.

Po stronie pani Moniki stanęli prawnicy Ordo Iuris, którzy działając jako jej pełnomocnicy, złożyli do Sądu Okręgowego we Wrocławiu wniosek o odmowę uznania decyzji norweskiej Komisji s.. Zdrowia i Opieki nad Dziećmi, żądając odmowy możliwości wykonania decyzji norweskiej, ze względu na sprzeczność z polskim porządkiem prawnym.

Na rozprawie w listopadzie 2024 r., po wysłuchaniu pani Moniki, sąd wprost stwierdził, że nie widzi postaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej i wskazał, że w przekonaniu sądu władza to sprawowana jest prawidłowo. Same dziewczyny (także na piśmie) potwierdzają, że w Polsce czują się bezpieczniej i że nie chcą wracać do Norwegii. Dodatkowo Ordo Iuris przytoczył fakt, że Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie wypowiadał się o systemowym problemie z naruszaniem przez Barvenernet prawa do prywatności rodzin objętych ich nadzorem. Postępowanie nadal jest w toku.


http://kresy.pl/wydarzenia/spoleczenstwo/polska-rodzina-uciekla-z-norwegii-przed-norweskim-urzedem-ds-dzieci-barnevernet/

Gdy czytam takie rzeczy, to nie mogę uwierzyć. Szkoda, że się nie urodziłem w Norwegii. Byłbym pierwszym dzieciakiem w historii, którego Barnevernet wyrzucał z ośrodków. Odwoziliby mnie matce i błagali ją, żeby mnie zabrała spowrotem. Jak wszędzie. W 2 lata zaliczyłem 3 przedszkola. Nie było ani jednej szkoły, która nie próbowała mnie wywalić. Gdybym się urodził w Norwegii to Barnevernet przestałby istnieć już w latach 90', bo zaliczyłbym już wszystkie ośrodki. Znałyby mnie wszystkie facetki i uciekały na chorobowe na sam mój widok. Drastycznie spadłby poziom adopcji w Norwegii, bo pary by się bały, że ja mogę się trafić.

...a najsłynniejsza rzeźba w Norwegii byłaby nazwana moim imieniem 😎

10

@Cziter, Opowiedz to pod celą 😜
@Cziter, norweskie gestapo, pewnie te pracownice to bezdzietne lesbijki i kociary...