I kurwa znowu covid zmienił plany. Ale od początku.
Jak już wiecie (albo i nie) jestem sporo zaangażowany w życie polityczne i syndykalistyczne w Szwajcarii. Działam (nie pracuję) w największym tutejszym związku zawodowym.
Co 4 lata jest najważniejsze, decydywne zgromadzenie. Miało już się odbyć w tamtym roku, ale z wiadomych przyczyn się nie odbyło i zostało przeniesione na czerwiec roku bieżącego. Miało mieć miejsce w zajebistym hotelu w Bienne (zawsze fajnie w takich hotelach się bawi, czyli przyjemne z pożytecznym).
I tu właśnie wchodzi jebany covid. Skrócono kongres do dwóch dni oraz ze względu na obostrzenia zmieniono formułę, na częściowe wideokonferencje. Czyli każdy region spotyka się w swoim mieście a grupy na poziomie narodowym (różne sektory, branże oraz tzw. groupes d'intérêts) ma spotkanie w centrali Unii czyli w Bernie, łącznie z noclegiem tam( a ja jestem właśnie częścią grupy migranckiej na poziomie narodowym). Czyli nadal będzie impreza i kontakt między nami.
Z tym ze doszły mnie właśnie słuchy, że chcą kurwa wszystko zrobić wirtualnie. I tu jest problem.
Pomijając ważną dokładkę jakim była zawsze możliwość spędzenia czasu w wypasionym hotelu, to niestety zanika nawet ważniejsza opcja pogadania sobie między sobą, tzw rozmowy w kuluarach, czy przy wspólnym posiłku, czy nawet w jacuzzi przy drinku.
No ale cóż. Nadal trzeba działać. Dzisiaj przestudiowałem część dokumentów.
#szwajcaria #zwiazkizawodowe

8

@reflex1,
Na ile sobie pozwolisz, tyle masz.
@reflex1,
Pamiętaj że to nie covid zmienia plany tylko politycy. Wirus nie ma zbyt dużej decyzyjności.