@kamikaze2, Mam 28 lat, rok temu z ciekawości poszukiwałem w sieci info na temat mojej klasy z podstawówki. Najsmutniejsza z tego wszystkiego jest śmierć na raka jednej z moich koleżanek... Reszta? Rodziny pozakładane, niektórzy lepiej sobie radzą (ciężko nie jest ze wsparciem... eh...), inni gorzej (alkohol, narko albo... tkwienie w Polsce), inni to już fatalnie za to (więzienie...). Dziwnie się na to patrzy... tym bardziej że wspomnienia wydają się takie świeże...
@kamikaze2, Zawsze mnie zastanawiało to zjawisko cieszenia się z porażek naszych znajomych, bliskich, członków rodziny czy narodu. Przecież to jest nieracjonalne. Jedyna chyba racjonalność to taka, że jak pozycja innych w danej grupie spada, to nasza względnie rośnie. Co to jednak za sukces być najlepszym w rodzinie czy w klasie tylko dlatego, ze inni się powalili? Być najlepszym w słabej grupie to jakieś osiągnięcie? Moim zdaniem bardziej racjonalne jest wzajemnie się wspierać, bo wówczas jeden drugiego podciąga (nawet jeśli niektórzy mają to w dupie). Lepiej chyba mieć kolegę wysoko postawionego, który w związku z tym ma wiele możliwości i w razie potrzeby jest nam w stanie w czymś pomóc, niż niebinarnego wariata w psychiatryku.