Od lat poziom bezpieczeństwa na polskich drogach poprawia się. Potwierdzają to wszelkie statystyki. Mimo to dziennikarskie sprzedawczyki za wszelką cenę próbują przekonać społeczeństwo, że polskie drogi są coraz bardziej niebezpieczne. (picrel)

Jaki jest w tym cel? Osobiście uważam, że chodzi o kontrole przemieszczania się społeczeństwa. Jednym z hipotetycznych sposobów, żeby osiągnąc ten cel jest umieszczenie na każdym skrzyżowaniu kamery sczytującej tablice rejestracyjne. Podepnie się te kamery do scentralizowanego systemu i voila: Wielki Brat wie kto i gdzie się przemieszcza.

Ogłupionemu motłochowi powie się, że to tylko odcinkowy pomiar prędkości od jednego skrzyżowania do drugiego skrzyżowania. Oraz, że inaczej nie sprawimy, że drogi staną się w końcu bezpieczne.

Ludzie to pewnie łykną, bo dzięki medialnemu praniu mózgów, wierzą, że na drogach dzieje się armageddon, podczas gdy realna szansa na śmierć w wypadku komunikacyjnym w ciągu roku wynosi oszałamiające ~0,0052% .

#brd #wypadki #media #propaganda #inwigilacja

19

@wolnyjez, lubię porównywać docelowy, w założeniach rządu, standard poruszania się po drogach do obecnego standardu lotniczego.

Masz minimalną ilość osób prywatnych które mogą latać. W porównaniu do samochodu potrzebna jest masa pozwoleń i kursów, w zasadzie na każdy nawet start. Natomiast dla plebsu pozostaje jedynie płaszczyć się przed wielkimi korporacjami, gdyż mamy oligopol paru wielkich, zwykle państwowych firm. Ceny i dostępność to jedno, ale jest cała kwestia, że prywatne firmy po prostu mogą kogoś zbanować. Słynne no-fly-list z USA chociażby, na poziomie rządowym. Ale czasem słyszy się, że to linie lotnicze same komuś zakazują. Bo mogą. Już pomijam cały lotniskowy taniec "bezpieczeństwa".
@wolnyjez, dlatego nie oglądam tv, kto ogląda robi sobie krzywdę
@wolnyjez, zawsze w wakacje są te alerty ile to osób już zginęło...
@wolnyjez, czyli wyższe mandaty i dodatkowe restrykcje dla kierowców (np. pierwszeństwo pieszych dochodzących na przejście) działają?
@waldy33, to dlaczego poziom bezpieczeństwa na polskich drogach się poprawia?
@szatanista, naprawdę? a myślałem, że lewica nie ma problemu z logiką żart

Powstały nowe drogi prawie/niby bezkolizyjne i coraz więcej samochodów ma systemy antykolizyjne, "pszypatek"?

Tam gdzie jednak natężenie ruchu wzrosło - korki, ciężko o ofiary jadąc z pręðkością 0-10 km/h

Medialnie jednak jak widać ci co zapierdalają zapierdalać będą i żadne odbieranie uprawnień, samochodu i sankcje ich nie powstrzymują.
@szatanista, widzisz, że ta statystyka leci od 10 lat w dół? A od kiedy mandaty są wysokie?

Kurwa @tow_wieslaw weź mu jebnij
@dzin, dlaczego w takim razie poziom bezpieczeństwa się poprawia? Nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie?

A jebnąć to się możesz w swój łeb.
@szatanista, Akurat liczba wypadków systematycznie spada od lat, mimo, że prawo sie tak często nie zmienia. W rzeczywistości ten trend wynika najpewniej z lepszej infrastruktury, bezpieczniejszych samochodów i lepiej wyszkolonych kierowców.

Zmiana prawa dotycząca pierwszeństwa pieszych to kiepski przykład, bo po wprowadzzeniu tego zapisu ilość wypadków z udziałem pieszych wzrosła. (oczywiście żaden polityk lub aktywista brd o tym nie wspomniał )
@szatanista, jasne, w drewnianym kościele cegła Ci na łeb nie spadnie bo niby jak?
@szatanista, Pustki na drogach były tylko na poczatku 2020, w 2021 nikt już nie traktował lockdownów poważnie, więc argument, że to rezultat lockdownu jest słaby.

Zmiany w prawie zostały wprowadzone w połowie 2021. Czyli mamy pół roku obowiązywania nowego prawa w 2021 i cały rok nowego prawa w 2022. W 2022 był (przyznaje, niewielki) wzrost wypadków na przejsciach.
@waldy33, ojej, rzeczywistość wygląda inaczej niż to co ci się wydawało?
@szatanista, bezpieczeństwo się poprawia bo mamy lepsze drogi. I nie chodzi o mniejszą ilość dziur, tylko o to czy jest chodnik albo pobocze, czy przy skrzyżowaniu albo przejściu są przeszkody zasłaniające widoczność, czy zakręty są odpowiednio zaprojektowane (mają właściwą krzywiznę, nie jest tak że jeden zakręt jest ciaśniejszy niż reszta). Samochody też mają lepsze hamulce niż kiedyś co pozwala skrócić drogę hamowania i dzięki temu unika się czasem wypadku.

To z pierwszeństwem pieszych zupełnie nie działało. Nie dlatego, że przepis był zły tylko dlatego, że kierowcy nawet nie wiedzieli kto ma pierwszeństwo (nie wszyscy - wiedział tylko ten kto się interesował, albo gdy wyjątkowo uważnie słuchał wykładowcy na kursie prawa jazdy i w dodatku ma dobrą pamięć - a takich ludzi jest stosunkowo mało - ponad połowa nie wiedziała).

Zachowywali się tak jak w tym kawale o Wąchocku - że przyjechał gość do Wąchocka, wysiadł z pociągu bierze taksówkę, podaje adres no i jadą - czerwone światło a taksówkarz jedzie, zdziwiony klient pyta a tu tak można na czerwonym? Panie mój szwagier zawsze na czerwonym jeździ i go nie złapali. Następne skrzyżowanie znowu jedzie na czerwonym, klient pyta a czy to jest bezpieczne jeździć tak na czerwonym, panie mój szwagier całe życie jeździ na czerwonym i nic mu się nie stało. Trzecie i ostanie skrzyżowanie w Wąchocku, tuż przed maską zapaliło się zielone i taksówkarz dał po hamulcach, na to jeszcze bardziej zdziwiony pasażer pyta czemu się zatrzymujemy przecież jest zielone? Na to taksówkarz a co jeśli mój szwagier będzie jechał?

W latach 80tych wprowadzono u nas takie same zasady jak w reszcie Europy - tak aby komuś przekraczającego granicę się nie myliło.

Przystąpiliśmy do konwencji w 1984r a w 1987r wprowadziliśmy ją w życie.

Niestety 3 lata nie wystarczyły aby kierowcy się dowiedzieli o tym że coś się zmienia, nawet kolejne 35 lat nie wystarczyło - czyli przez 35 jeździli i nie wiedzieli.

Pamiętam jak za pisu stwierdzili że trzeba zrobić jakąś kampanię uświadamiającą, bo ludzie zdają egzamin dostają prawo jazdy a nadal nie wiedzą kto ma pierwszeństwo. Oczywiście wyszło jak zwykle, chęci były dobre ale zrobiła się z tego kampania dezinformacyjna

Spisali w jednej ustawie wszystkie zasady rozrzucone w różnych miejscach, zmienili nieco użyty język na mniej prawniczy a bardziej potoczny - bo myśleli że to ułatwi zrozumienie przepisów.

No i się zaczęły wypowiedzi debili w mediach, że niby jakaś zmiana przepisów i kto inny będzie miał pierwszeństwo - nie to akurat się teraz nie zmieniło. Nawet ten kto uważał na kursie i znał zasady po usłyszeniu takich bzdur w mediach tracił pewność (i po tej kampanii dezinformacyjnej ilość wypadków na chwilę wzrosła).

Jednak była i dobra strona tej kampanii - bo zlikwidowano wiele niepotrzebnych przejść - co w dłuższej perspektywie poprawiło bezpieczeństwo.