To ile pracowałem za darmo w 1990 kiedy MIESIĘCZNA inflacja to było coś 30% Niech ten "ekspert" nie tragizuje.
Ja pamiętam jeszcze wykłady ekonomistów z olejem w głowie i mówili oni, że inflacja na poziomie mniejszym niż 3% jest już szkodliwa dla gospodarki, a dzisiejsi "eksperci" się taka poniżej 3% zachwycają.
@FiligranowyGucio, inflacja to dodatkowy podatek i super sprawa dla rządu. Rząd ma 1 bln długu , tragiczny wskaźnik długu do PKB i nagle cyk , inflacja 8 % , ceny 8% do góry to i podatki 8% do góry czyli przychody budżetu 8% do góry czyli nagle stosunek PKB do długu się zmniejszył i można kolejna kasę zapożyczyć - tym bardziej że koszty obsługi długu spadają bo odsetki prawie 0%
@malcolm, Nie do konca sie zgodze. Po pierwsze wzrost cen o 8% nie oznacza przychodu budzetu +8%. Ludzie wydali tyle samo (bo nie maja nagle wiecej pieniedzy) wiec przychod z podatkow sie nie zwiekszyl. Po drugie, dlog to mamy tylko przeliczany na zlotowki, wiec inflacja i oslabienie zlotego nie oznacza, ze jestesmy winni mniej, wrecz przeciwnie. WIecej zlotowek trzeba by splacic koszt obslugi. Tak czy owak, to dopiero poczatek. Po 8 bedzie 10, pozniej 15, a pozniej to juz ratuj sie kto moze. Taki plan.
mtelisz
0
Niech ten "ekspert" nie tragizuje.
Ja pamiętam jeszcze wykłady ekonomistów z olejem w głowie i mówili oni, że inflacja na poziomie mniejszym niż 3% jest już szkodliwa dla gospodarki, a dzisiejsi "eksperci" się taka poniżej 3% zachwycają.
malcolm
1
TomPo75
1
Po pierwsze wzrost cen o 8% nie oznacza przychodu budzetu +8%.
Ludzie wydali tyle samo (bo nie maja nagle wiecej pieniedzy) wiec przychod z podatkow sie nie zwiekszyl.
Po drugie, dlog to mamy tylko przeliczany na zlotowki, wiec inflacja i oslabienie zlotego nie oznacza, ze jestesmy winni mniej, wrecz przeciwnie. WIecej zlotowek trzeba by splacic koszt obslugi.
Tak czy owak, to dopiero poczatek. Po 8 bedzie 10, pozniej 15, a pozniej to juz ratuj sie kto moze. Taki plan.