Szef MON pytany o powrót poboru do wojska, powiedział, że "w ustawie o obronie ojczyzny przewidzieliśmy dobrowolną, zasadniczą służbę wojskową skierowaną do młodych ludzi". - Chcemy w ten sposób zapewnić rozwój młodego człowieka poprzez wstąpienia do Wojska Polskiego - dodał.Co myślicie?
- Ta dobrowolna, zasadnicza służba wojska składa się z dwóch etapów. Pierwszy etap to 28-dniowe przeszkolenia, a potem 11-miesięczna służba w Wojsku Polskim - mówił Błaszczak. - Jeżeli po tych 12 w sumie miesiącach żołnierz zdecyduje się na to, żeby być żołnierzem zawodowym, to ma otwartą drogę do tego, żeby taką służbę pełnić. Jeżeli zrezygnuje - to mamy wtedy przeszkolonego rezerwistę - wskazał.
Po co ktoś miałby iść dobrowolnie na rok do tzw. syfu, żeby później zrezygnować z zawodowej służby?
I drugie pytanie. Jak w taki sposób osiągnąć stan osobowy armii rzędu 250-300 tysięcy?
No i teza z mojej strony - wyprodukujemy armię matołów i słabiaków z plecami, którzy będą chcieli iść do woja, tylko dlatego, że będą pewni pozostania w nim. Reszta poleci w kamasze do piechoty, bo na porządne etaty porobią się kolejki do wujków i ciotek.
Chyba, że armia skusi lepszym pieniądzem, ale tu z kolei ten sam problem, co wcześniej. 250-300 tysięcy gąb (w tym poborowych) do opłacenia. Wg mnie dużo w tym surrealizmu….
#wojsko #zagwózdka
Katakume
1
Konto usunięte1
Eugeniusz
2
Oczywiście armia jest potrzebna, więc trzeba znaleźć jakiś złoty środek.
Konto usunięte1
To będzie rezerwista, który w razie mobilizacji będzie miał w głowie "IKSDE".
Z punktu widzenia eko, też katastrofa... To w sumie + kilkaset tysięcy ludzi w budżetówce... No kurde nie widzę tego w ogóle.