Wprawdzie rozjuszony prezydent Łukaszenka nadal sprowadza do siebie egzotycznych filutów, a potem wypycha ich nad polską granicę – ale nasza niezwyciężona armia mężnie stawia im czoła i nawet odważyła się zatrzymać pana Bartosza Kramka z ferajną. Ale już następnego dnia niezawisły sąd w podskokach kazał ich wypuścić, więc pewnie wszystko zakończy się wesołym oberkiem. Tym bardziej, że PiS-owi ta awantura jest na rękę, bo za bohaterską obronę polskich granic rosną mu notowania w sondażach, więc tylko patrzeć, jak pan Kramek w porywie serca gorejącego znowu wyruszy z panienkami nad granicę, by tam ciągnąć druty. Na wszelki wypadek, dla podtrzymania napięcia, pan premier Morawiecki wystąpił do pana prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na tym odcinku frontu, najpierw na 30 dni, ale – jak prezydent Łukaszenka zatwardzi się w swojej mściwości, to nawet do dni 90, czyli aż do Bożego Narodzenia, a wtedy kto wie – może przewielebny ksiądz Lemański odprawi tam muzułmańską pasterkę?
JFE
2