Rozbraja mnie skala bezczelności, z jaką dewastowany jest rynek pracowniczy. Kiedyś prace fizyczne, nie wymagające większych kwalifikacji, były wykonywane przez młodzież/dorabiających studentów a dzisiaj trzeba w tym celu ściągać ludność napływową z drugiego końca świata, która przyczynia się do niszczenia tkanki społecznej i kulturowej tubylców.
Zanim powierzy się łopatę albo miotłę komukolwiek spoza Polski, należy sprawdzić, czy w okolicy ktoś nie szuka roboty, no prościej się nie da.
#4konserwy
Zanim powierzy się łopatę albo miotłę komukolwiek spoza Polski, należy sprawdzić, czy w okolicy ktoś nie szuka roboty, no prościej się nie da.
#4konserwy
Skalp
0
była to raptem dziesiątą. Ludziom pokory brak, a z kolei biznes tak jak był nakierowany wyłącznie na maksymalizację zysku i powiększanie udziału w swoim rynku, tak nadal przeważnie kieruje się tylko tym. To jest problem już cywilizacyjny i bynajmniej nie jednomianowy.
bogunieslaw
2
qrcok
1
O ile w 90s dużo mniej ludzi władało choćby angielskim, o tyle teraz już po szkole średniej da się wystarczająco dobrze posługiwać językiem zachodnim, by nie rozważać tego w kategorii przeszkody.
HerbaMate
2
Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy.
1 Tm 6,10
mtelisz
2
Trzy wspomnienia:
Na budowę przychodzi klasa liceum w ramach praktyki.
Nic nie umieją więc dostają miotły i szufelki z polecenie posprzątania wskazanych miejsc na budowie.
Uczniowie i uczennice wstydzą się wziąć miotłę czy szufle w dłoń.
Jedna nawet głośno to wypowiada.
Reakcją Pani zawiadującej klasą ze strony inwestora jest zdanie: Wstyd to kraść.
Inny obrazek:
Firma. Budowlana. Duża.
W niej już jako siedemnastolatek zaczyna pracować syn właściciela firmy.
Zaczyna od sprzątacza.
Zamiar ojca jest taki: zanim przejmie firmę ma przejść przez wszystkie stanowiska pomiędzy sprzątaczem a szefem firmy.
Trzeci:
Jest sobie wspólnota mieszkaniowa. Trzeba odmalować klatki schodowe. Jeden z lokatorów jest zadłużony we wspólnocie.
I co robi wspólnota? Zamiast zlecić malowanie klatek zadłużonemu, zleca to malowanie firmie zewnętrznej.
qrcok
1
JFE
1
a kto powiedział, że ten zadłużony będzie chętny do pracy? niestety, ale im większa patola, tym większa roszczeniowość (nie wiem, z czego się to bierze)
w swoim wpisie najbardziej piłem do firm rozwożących jedzenie, które są zalewane przez Bangladesz, to jest kuriozum, żeby w imię dostarczenia komuś kurczaka trzeba niszczyć struktury narodowe
podejrzewam, że te wszystkie globohomo mają nawet niepisaną zasadę, żeby olewać tubylców i zatrudniać jak najwięcej przybyszów, z jak najdalszych kulturowo kręgów, takie jest oblicze tego psiego liberalizmu
mtelisz
0
Ten zadłużony spokojnie dalby rade wywiązać się ze zlecenia.
To nie był patol. Bezrobotny z powodu likwidacji zakładu, do tego właściwie bez konkretnego zawodu (pracował jako strażnik przemysłowy)
Firma wzięła za malowanie jednej klatki pięć średnich krajowych. Klatka w budynku dwupiętrowym.
Jakość wykonania mizerna.
Klatek jest dwie.
Żyć nie umierać.
Skasowali tyle bo baba podpisująca dokumenty ze strony zarządu całe życie rozwoziła kawę na zakładzie bo nic innego nie potrafiła. I poczuła się doceniona możliwością zarządzania.
Firmy ją kochały. Dekarze np wzięli dwa razy więcej za remont dachu. Też za kadencji tej baby.
dsol17
1
PS: Ok,pora się zbierać do roboty.
Katakume
3
Mitne
1
JFE
1
Ktoś odrzucony z rynku pracy przecież nie umrze z głodu tylko weźmie i wyjedzie na zmywak w Holandii, to jest potencjalny ojciec rodziny i trójki dzieci - np przyszłego hydraulika, policjanta i sprzedawcy w sklepie, cała gałąź jest upierdolona, często bezpowrotnie, przez jednego chciwego "Janusza biznesu"