Kiedyś ze przy piwie ze znajomym wpadłem na pewną rozkminę:

Czy wśród nas mogą być zmaterializowane obiekty, których nie widzimy, ponieważ przemieszczają się w przestrzeni dopasowując się odpowiednio do światła?
Założenia:

Występują obserwator, obiekt, światło oraz otoczenie, z którego przybywa światło. Jako otoczenie możemy przyjąć dowolne miejsce na ziemi, z którego do obserwatora będącego na ziemi dobiega światło. Obserwator obserwuje obiekt. Obserwator jest punktem i nie zawiera się w obiekcie obserwowanym. Obiekt nie emituje światła. Obiekt może odbijać światło. Obiekt może być o dowolnej wielkości. Obserwator nie jest w stanie zaobserwować obiektu w swoim najbliższym otoczeniu. Obserwator posiada zdolność do "widzenia" światła. Obserwator może "widzieć" światło widoczne i niewidoczne, w zależności od tego kim/czym jest. Obserwator może być np. człowiekiem (nie widzi światła niewidocznego), ale może też być np. czujnikiem odbierającym światło (widzi każdy rodzaj światła). Światło dociera do obserwatora z otoczenia.
Rozkmina:

Jeżeli w otoczeniu obserwatora miałyby być obiekty dla niego niewidzialne, musiało by się od nich nie odbijać żadne światło, które by mogło trafiać do odbiorcy w taki sposób, żeby mógł je zarejestrować. W zasadzie światło mogłoby się odbijać od obiektu we wszystkie inne kierunki, tylko nie w stronę odbiorcy. Jeśli jednak światło miało by się odbijać w stronę odbiorcy, musiałoby go jakimś cudem omijać. I tu widzę kilka opcji: A) Obiekt ma wpływ na sposób rozpraszania się światła, po odbiciu się od niego, przez co światło pomimo odbijania się w kierunku odbiorcy, omija go. B) Obiekt nie ma wpływu na światło po odbiciu, ale ma wpływ na to, w którą stronę światło się odbija, przez co światło nie odbija się w kierunku odbiorcy. C) Obiekt nie ma wpływu na światło po odbiciu, ani nie ma wpływu na to, w którym kierunku światło się odbija, natomiast unika zderzenia się ze światłem w miejscach, w których zderzenie się ze światłem prowadziłoby do odbicia się w światła w stronę odbiorcy.

Przy założeniach A) cząsteczki obiektu nie mogłyby być blisko siebie, ponieważ obserwator zauważyłby brak światła, zatem musiałyby istnieć odstępy pomiędzy cząsteczkami obiektu, nie zmieniając jednocześnie faktu, że obiekt jest jedną całością.

Przy założeniu B) analogicznie jak przy A), obserwator widziałby tak samo brak światła w pewnym miejscu, gdyby cząsteczki obiektu były zbyt blisko siebie.

Dla rozwiązania A) i B) można by przyjąć, że wśród pewnej skończonej liczbie cząstek widzialnych (odbijających światło) może być skończona liczba cząstek niewidzialnych (nieodbijających lub odbijających odpowiednio światło), a odbiorca tego nie zauważy. Natomiast mogłoby być tak, że odbiorca to mimo to zauważy, obserwując kropki z brakiem światła.

Jeżeli wyjdziemy z założenia C), niesie to ze sobą pewne konsekwencje: W założeniu C) obiekt omija światło i nigdy nie blokuje przepływu światła do obserwatora. Przez to obserwator nie jest w stanie zobaczyć obiektu. Żeby obiekt mógł omijać światło, obiekt musi być szybszy od światła oraz musi "wiedzieć" jak się będzie przemieszczało światło.

W związku z powyższym: Czy wśród nas mogą być zmaterializowane obiekty, których nie widzimy, ponieważ przemieszczają się w przestrzeni dopasowując się odpowiednio do światła?

P.S. Pokaż spoiler Być może nieco przeredaguję wpis w późniejszym czasie, po kolejnym przeczytaniu. Trochę siedziałem nad sformułowaniem tego wpisu i już mi się nie chcę dalej pisać, a raczej teraz nie mam czasu. Wolę go wysłać w wpis takiej postaci w jakiej jest, zamiast żeby miał się gdzieś zapodziać.

Tagi: Pokaż spoiler #przemyslenia #pytanie i może trochę #fizyka

5

@Enviador, Kto wpada na takie rozkminy przy piwie ze znajomym
@Enviador, miałem kiedyś z kolegą podobną rozkminę i wnioski mieliśmy inne. Po prostu jako ludzie nie widzimy rzeczy które "nadają" na innej częstotliwości niż my Nie jesteśmy w stanie wszystkiego odbierać jak organizm i to się tyczy wszystkich zmysłów. W innym przypadku bylibyśmy w stanie słuchać muzyki albo oglądać telewizję bez posiadania odbiornika Tak samo może być z innymi bytami, z innymi światami. Ostatnio przewinęło mi się przed oczami twierdzenie, jakobyśmy żyli jednocześnie w kilku równoległych światach, ale widzimy tylko ten. Jest to temat ciekawy, ale niełatwy i długo trzeba się naszukać wartościowych źródeł. W pewnym momencie to zaczyna się krzyżować z religią i wtedy robi się ciekawiej. Słyszałem o osobach które czuły obecność albo wręcz widziały zmarłych czy inne byty, nie będące ludźmi.
@Enviador, jeśli obiekt nie odbija światła dla obserwatora staje się czarny, czego przykładem miała by być tzw ciemna materia która ma znajdować się we wszechswiecie, podobno
Żeby było przezroczyste nie może rozpraszać ani odbijac światła odbitego od obiektów które z perspektywy obserwatora są za nim..
@alienv, @Enviador, Ja za to pomyślałem o czarnej dziurze. Miałbyś podobny efekt który występuje przy obserwowaniu czarnej dziury. Ciekawa to jest rozkmina, że foton który był wyemitowany przez gwiazdę miliard lat temu nie byłby wyemitowany jeśli ty w danym momencie nie obserwowałbyś danego strumienia światła. To jest dopiero rozkmina dlaczego czas dla światła w naszym rozumieniu nie istnieje bo cząsteczka jest jednocześnie miliard lat temu i na raz w twoim oku. Te eksperymenty mi rozpierdalają mózg dopiero bo one są udowodnione i przerobione eksperymentalnie a nie tylko dywagacjami przy piwku czy marihuanen.
@alienv, @Antifafa, jeśli chodzi o A) i B) to myśle bardziej o czymś takim jak próbowałem zilustrować na obrazku. Że jest dużo małych kropek z brakiem światła (nie odbijają światała i nie emitują światła), które przez to, że są w odpowiednich odstępach nie są zauważalne i razem tworzą jeden obiekt. I tu rzeczywiście raczej może być ciężko o niezauważalność. Na rysunku te czerwone kropki to cząsteczki z brakiem światła (czyli w zasadzie byłyby czarne), a ten brązowy obiekt to stół. Cząsteczki mogą, ale nie muszą być częścią stołu. My patrzymy z perspektywy obserwatora. Po lewej z bliska, po prawej z daleka.

Opcja C) wydaje mi się jednak nie całkiem nierealna, o ile można przyjąć, że pomiędzy promieniami światła jest miejsce, żeby można było je omijać. Ale pewnie po przeczytaniu wpisu na wikipedii, który wrzucił @bananaplugs https://lurker.land/post/O6IjzOfno, dojdę do wniosku, że i to jest raczej niemożliwe
Żeby było przezroczyste nie może rozpraszać ani odbijac światła odbitego od obiektów które z perspektywy obserwatora są za nim..
@alienv, i tu by była opcja C), o której wyżej napisałem, że cząsteczki obiektu umiejętnie omijają światło, są poza jego zasięgiem, pomiędzy promieniami.
@Enviador, Nie mam kompetencji by móc odpowiedzieć na Twoje pytanie ale miałem podobne rozkminy. Dla mnie ten świat jest tak złożony i skomplikowany, że nie zdziwiłbym się gdyby coś takiego było
miałem podobne rozkminy.
@serwus, przytoczyłbyś jakie?
Dla mnie ten świat jest tak złożony i skomplikowany,
To właśnie jest ciekawe, że jest jeszcze tyle rzeczy nieodkrytych. Sama fizyk, z tego co rozumiem, jest niekiedy przybliżeniem jeśli chodzi o opisywanie otaczającego nas świata, w końcu istnieje coś takiego jak błąd pomiaru
przytoczyłbyś jakie?
@Enviador, Ostatnio natknąłem się na ciekawą fazę okołoreligijną pochodzącą z rozkmin chyba Kartezjusza. Było tego sporo, ale sprowadzało się to do tematu że jako istota myśląca generalnie zdajemy sobie sprawę z własnej niedoskonałości. No raczej nikt nie może powiedzieć o sobie że jest doskonały, zawsze jest coś co można by poprawić, fizycznie, psychicznie, osobowościowo.
Ale co sprawia że zdajemy sobie sprawę z tej niedoskonałości? Jeśli zawsze jest coś co chcemy w sobie poprawić i żaden człowiek nie jest idealny to znaczy że doskonałością może być tylko istota wyższa - bóg.