Przeczytaj chociaż pierwszy akapit i zdecyduj czy chcesz to czytać.
Wpis ten jest moim eksperymentem i próbą w pisaniu opowiadań, nie będzie on kolejnym epizodem, ale potraktuje go jako wstęp do następnego o tytule: Uzależnienia to skutek, a nie przyczyna problemów. Nie będzie on potrzebny do zrozumienia tematu, więc możesz olać ten wpis. Dodaje go jedynie dla osób, które chciałyby mi coś pomóc lub doradzić w prowadzeniu tagu. Na końcu wpisu napiszę też, jaki miało cel to opowiadanie. I sami mi odpowiecie czy mi wyszło.
Cel tego opowiadania wyjaśnię w następnym wpisie odnośnie uzależnień.
#smiecizglowy bez epizodu, wstęp do epizodu 42
Wpis ten jest moim eksperymentem i próbą w pisaniu opowiadań, nie będzie on kolejnym epizodem, ale potraktuje go jako wstęp do następnego o tytule: Uzależnienia to skutek, a nie przyczyna problemów. Nie będzie on potrzebny do zrozumienia tematu, więc możesz olać ten wpis. Dodaje go jedynie dla osób, które chciałyby mi coś pomóc lub doradzić w prowadzeniu tagu. Na końcu wpisu napiszę też, jaki miało cel to opowiadanie. I sami mi odpowiecie czy mi wyszło.
Jest godzina 6.00 Mirek właśnie wstał obudzony budzikiem, który informuje go, że błoga nieświadomość, właśnie się kończy i musi rozpocząć kolejny dzień swojej bezsensownej egzystencji. Nigdy nie wstaje wcześniej, żeby dać sobie czas na rozbudzenie, nie widzi w tym sensu. Kanapki robi sobie poprzedniego dnia, albo ma uszykowane gotowe dania do pracy. Zostawia sobie rano czas jedynie na podstawowe czynności. Poranna toaleta, ubranie się i pójście do pracy. Kawę pije przed pracą, a w razie problemów ma zawsze energetyki, które postawią go na nogi. Znowu siedział do późna przy komputerze. O godzinie 6.30 wychodzi z domu i rusza w kierunku najbliższego przystanku. Mieszka na wsi i żeby dostać się do pracy, musi jeździć autobusem. Przyjeżdża on chwilę później, nigdy nie przyjeżdża przed czasem, zawsze się spóźnia.Jeśli dotrwałeś do końca to bardzo dziękuję, wiele to dla mnie znaczy i miałbym jeszcze jedną prośbę. Czy mógłbyś skomentować i jakoś odnieść się do historii? Co po niej poczułeś? Ciężko się czytało? A jeśli tak to z czego to wynika? Masz jakieś swoje spostrzeżenia?
Środek komunikacji miejskiej jak zwykle jest zatłoczony. Tyle się trąbi o #koronawirus o utrzymywaniu dystansu i innych pierdołach, a Mirek nawet nie musi trzymać się poręczy, bo inni ludzie, są wystarczającą podporą. Nie ma co myśleć nawet o tym, żeby usiąść. Jest to zawsze niemożliwe. Ludzie potrafią iść kilka kilometrów na pierwszy przystanek, z którego rusza autobus, a i tak jeśli nie zawalczą to najlepsze na co mogą liczyć to ustać gdzieś w dobrym miejscu. Nasz bohater ma to gdzieś, z słuchawkami na uszach, próbuje znieść tę niedogodność. Wokół niego, twarze podobne. Zmęczone i zrezygnowane.
Jest godzina 7.10 autobus dojeżdża na przystanek, gdzie nasz bohater wysiada i rusza przed siebie. Czeka go jeszcze 30 minut drogi do pracy, mógłby pojechać drugim, ale w sumie po co? I tak pracę zaczyna o godzinie 8.00 nie ma co się spieszyć. Wolnym krokiem rusza przed siebie. Wokół szara rzeczywistość, słońce wzeszło niedawno, jednak zza chmur tego nie widać i paleta barw maluje się w odcieniach szarości. Mirek nie dostrzega innych ludzi, skupiony na sobie idzie przed siebie. Zresztą po co miałby na to zwracać uwagę? Ktoś się spieszy na autobus, ktoś do pracy, ktoś inny na zakupy do piekarni, która mimo że otwarta dopiero od 8.00 to już przy niej kolejki. Przy aptece kolejka aż na zewnątrz i każdemu się spieszy, bo ma na 8.00 do roboty. Większość z nich, albo pójdzie kupić to co mu potrzebne po pracy, albo się spóźni.
Nasz główny bohater dociera w końcu do swojej pracy. Ma jeszcze 20 minut, robi sobie kawę i przebiera się. Ma czas do 8.00 by jeszcze odpocząć. W pokoju socjalnym, siedzi większość pracowników. Rozmawiają, śmieją się. W sumie nic więcej o tym Mirek nie pomyśli. Rzadko go ktoś zaczepia, rozmowa z nimi jest męcząca i cieszy się, że w końcu dali mu spokój.
Jest godzina 8.00 praca na produkcji, właśnie się zaczęła. Rozpoczyna się odliczanie do przerwy, jeszcze tylko 3 godziny, a posiedzi tutaj jeszcze tylko 5 godzin. Działa jak automat. Całe szczęście, że może używać w pracy słuchawek, nie każdy pracodawca na to pozwala. I tak działa jak automat, więc wszystko robi automatycznie. Gdyby tylko potrafił, to mógłby zasnąć i dalej robić. Niestety nie potrafi, a szkoda, bo to byłoby zbawiennie. 8 godzin w pracy, która nie jest w ogóle wymagająca to okropne miejsce dla większości ludzi, jednak inni sobie radzą, Mirek nigdy nie rozumiał jak. Zawsze uważał że to z nim jest jakiś problem, no bo jakim cudem ci ludzie, żyjąc w takich warunkach nadal nie zwariowali? Jak to jest, że on pracuje tu pół roku i jeszcze daje radę?
Te godziny, są dla niego wiecznością. Zaczął słuchać podcastów i audiobooków, oczywiście wersje spiracone przez internet, bo na te legalne, go nie stać. Może na jedną raz na jakiś czas.
Wspominałem, że Mirek pali? Zapalił gdy wstał, gdy szedł na autobus, po wyjściu i przed pracą. Uspokaja go to i daje poczucie ulgi. Dodatkowym powodem dla którego je pali, jest to, że to legalny sposób na przerwę w pracy. Gdy zaczął pracować, nie mógł liczyć na żadną przerwę oprócz tej podstawowej, jednak gdy zobaczył, że inni wychodzą w trakcie pracy na papieroska. To on też zaczął, zdecydowanie to lepsze i bardziej naturalne niż zamykanie się w kiblu na parę minut. Gdy nadarza się okazja, rusza na zewnątrz i zaczyna palić. Dzisiaj jest wykończony, więc zapalił dwa, ponieważ to przedłużało jego przerwę. Za stanie bez powodu, można zgarnąć ochrzan, jednak gdy ktoś zobaczy cię z fajkiem to uchodzi to jakoś na sucho. Skrócona męka tych ośmiu godzin o te 15 minut.
Jeżeli czujesz się zmęczony historią Mirka to nic dziwnego, on sam jest zmęczony swoim życiem, a przed nim jeszcze wiele czasu i żadnych perspektyw na zmianę. Tik, Tak, Tik, Tak, Tik, Tak.
Przerwa. Czas by zjeść i odpocząć, jeszcze 5 godzin i koniec tego.
TIK TAK TIK TAK TIK TAK
Taka olbrzymia ilość czasu, sprawia że Mirek zatraca się we wspomnieniach. Znowu wraca do przeszłości i analizuję, co się stało, że jego życie wygląda teraz tak jak wygląda. Analiza zaczyna się od początku. Mirek był bity i poniżany przez rodziców. Ojciec alkoholik, matka znerwicowana. Całe swoje życie żył w ciągłym strachu. Nigdy nie wiedział gdzie padnie cios. Fizyczny od ojca, czy psychiczny od matki. W szkole był pośmiewiskiem i skończył jako kozioł ofiarny. Typowy #przegryw
Jeśli czujesz się czytelniku zmęczony tą opowieścią to i tak nic w porównaniu z tym, co czuje Mirek. Przeskoczę ten czas jego pracy i sruuuuu. Jest godzina 16.00 czas do domu.
Tak w ogóle to on nie ma źle w tej pracy. W poprzedniej był gnębiony przez kierownictwo, które kazało ludziom zapieprzać cały czas bez przerwy. Nie mógł wyjść na papierosa, ani nawet iść do ubikacji. W ciągu dnia była przerwa 15 minutowa i dopiero wtedy mógł iść do toalety i był zakaz używania słuchawek. W porównaniu z tym, to co ma teraz to jest raj i nawet nie myśli o zmianie pracy, bo może trafić gorzej. Autobus będzie dopiero o 18.00, póki jest rok szkolny, nie musi tyle czekać na autobusy, w wakacje ma autobus o 5.00, a powrotny o 19.00 póki co jednak, tym się nie przejmuje i pracuje w takim systemie. Ma 30 minut na dojście do autobusu, więc wstępuje do sklepu. Dzwoni jeszcze i pyta się matki, czy czegoś nie potrzebuje. Kupuje to co potrzebuje. Żarcie, fajki i piwko. I rusza w stronę przystanku.
Wraca do domu, przed godziną 18.00 zdąży zjeść obiad, który matka uszykuje, ojciec jeszcze w robocie, robi nadgodziny. I dobrze, przynajmniej nie będzie musiał na niego patrzeć. Idzie do pokoju i jest 18.30 od teraz do pójścia spać, ma czas dla siebie.
Postanawia wykorzystać czas na granie. Odpala wiedźmina 3, bo od dawna nie może się zebrać do przejścia dodatku Krew i Wino. Niestety zanim gra się załaduje i zobaczy swoją smutną buźkę w odbiciu monitora, dochodzi do wniosku, że to nie ma sensu, bo cały dzień był dla niego męczący i nie ma na nic siły. Nawet czerpać radości z ogrywania swojego ulubionego tytułu. Wyłącza grę i otwiera sobie piwko. Czas na rozluźnienie po pracy. Na nic więcej nie ma co liczyć. Papieros leci za papierosem i czas leci. Nim się obejrzy będzie godzina 20.00
Myśli nad bezsensownością swojego istnienia i o tym, że ma coraz mniej czasu. Za mało żeby zacząć cokolwiek robić, za dużo by położyć się spać. Do wstania zostało mu 10 godzin, żeby zacząć nowy dzień. Obiecał sobie, że pójdzie dziś wcześniej spać, jednak wie, że to bezsensu. Jego egzystencja w takim razie opierałaby się na pracy i spaniu. Chce jak najbardziej wydłużyć swój wolny czas. Odpala zioło, które kupił od starego dilera. Poznał go jeszcze w technikum i gdyby go zamknęli, albo przestałby się tym zajmować, nie miałby nikogo, od kogo mógłby wziąć towar. Fajki, browar i zioło. Wie, że to wyniszczające dla organizmu, jednak wszystko mu jedno. Nie ma perspektyw, ani po co żyć. Skrócone życie i choroby, wywoływane przez używki, wcale mu nie są straszne. Co najwyżej może jak będzie miał szczęście to się nie obudzi, albo powoli będzie umierał na raka. Bez różnicy. Już dawno myślał o cięższych narkotykach. Nie żeby go ciągnęło po ziole. Może po prostu jest coś co pozwoliłoby mu lepiej funkcjonować. Jednak znajomy diler nie ma nic takiego, a Mirek nie ma kontaktów do osób, które mogłyby mu to sprzedać.
Kiedyś po pracy chodził na siłownię. Podobno sport, wysiłek fizyczny dobrze działa i poprawia samopoczucie. Nasz bohater raczej tego nie odczuł. Wytrzymał długo, chodził codziennie po pracy ćwiczyć, jednak nie widział efektów i czuł się nawet gorzej. Jego życie wyglądało w sposób następujący: praca, siłownia, sen. W pracy był zmęczony i nie miał na nic siły po siłowni. Może źle się za to zabrał? Poza tym spojrzenia kobiet, które wyrażały obrzydzenie na jego osobę, wcale nie sprawiały że miał ochotę to robić.
Czy on chciał tak wiele? Wystarczyłaby mu jedna osoba, która by go zaakceptowała i zrozumiała. Do której mógłby otworzyć gębę. Raz pisał z jedną dziewczyną w sieci. Dodał jakiś wpis o tym jak to nienawidzi siebie i swojego życia i chce umrzeć. Dziewczyna z nim pisała i wykazała zrozumienie i wsparcie. Mirek gdy tylko widział, że napisała, potrafił nawet w pracy, lecieć do ubikacji, przeczytać i odpisać jak najlepiej mógł.
Nim się obejrzał to był już zakochany i chciał do niej jechać, mimo że był to drugi koniec Polski. Nie zważał na to, wydałby wszystkie pieniądze i oddał wszystko za nią. Wyznanie jej się nie spodobało, spławiła go, a on znów został sam.
Kolejne myśli, które naszły go po zapaleniu papierosa.
Ma żal do świata, że jest taki niesprawiedliwy. Dlaczego jego znajomi, którzy go dręczyli w szkole, mają lepsze życie od niego? Dlaczego nawet jego siostra, znalazła sobie kogoś, mimo że była tak samo, albo nawet gorzej zniszczona niż on? Wydaje się być szczęśliwa. Kiedyś gdy był młodszy, myślał że te cierpienia są po coś, że może coś zmienić, że te wszystkie nieprzyjemności, które go spotkały pozwolą stać mu się silniejszym.
Wczoraj wrzucił anonimowe wyznanie przed snem, dziś mógł przeczytać komentarze. Nie brakowało słów wsparcia i komentarzy innych przeżywających taką samą pustkę egzystencjalną jak on, lecz Mirek skupił się tylko na komentarzach, które go obśmiewały, szydziły i krytykowały.
Wystarczy walnąć pięścią w stół. Idź na siłownię, albo pobiegaj czy coś. Nienawidzę takich użalających się typów jak ty! Nie możesz się wyprowadzić od rodziców?! Zmień pracę, jak ci nie pasuje! Idź na studia! Zmień charakter! Jesteś kowalem własnego losu!
Wiele podobnych opinii, Mirkowi się już nawet nie chce tego komentować. Kiedyś ich słuchał i wprowadzał plany w życie, jednak koniec końców lądował ciągle w tym samym miejscu. Nawet mu się nie chce tłumaczyć. Terapia i leki też nie pomogły. Ciągle jest tutaj, gdzie stał wcześniej. Nie pasuje mu to, ale nic nie zmieni. Nie ma na to siły, chęci ani czasu.
Przegląda jeszcze śmieszne obrazki w internecie i szykuje się do mycia. Zapewnia sobie dopaminowy rzut i ogląda roznegliżowane panie w internecie. Jedyny osiągalny dla niego kontakt z kobietą to ten cyfrowy w małym monitorze telefonu lub na komputerze. Po wszystkim idzie spać, jednak nie może zasnąć i tak leży w łóżku rozmyślając nad swoim życiem i planując znowu swoją śmierć. Gdy zaśnie znów ma te same sny. Rodziców, którzy go zniszczyli, szkołę i wszystkie stracone szanse, potem dzwoni budzik, godzina 6.00 i cykl się powtarza.
FIN
Cel tego opowiadania wyjaśnię w następnym wpisie odnośnie uzależnień.
#smiecizglowy bez epizodu, wstęp do epizodu 42
lcoyote
1
lcoyote
1
Wokulski
1
Zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
Konto usunięte1
Widać, że skopiowane z wykopu, ktoś może nie wiedzieć co to anonimowe wyznanie.
Ciężko się czytało, może przez to, że tekst dłuższy i nie wiadomo o czym będzie i po co. Mi zabrakło TL;DR na początku, żeby wiedzieć co ja w ogóle będę czytał i czy się za to brać. Przeczytałem najpierw wstęp, potem pytania pod testem, a później sam tekst. Dobrnąłem do końca, natomiast przy piątym akapicie już mi się zaczęło odechciewać czytać. Zerknąłem co jest w kolejnym akapicie, czyli:
i stwierdziłem, że może w dalszej części wpisu będzie jakieś podsumowanie o co chodzi w tym wpisie lub może wywód na temat jakie mechanizmy się mogły u czytelnika odpalić. Nic z tych rzeczy. Wpis się skończył bez puenty. Generalnie unikam czytania takich wpisów, bo można sobie tylko pogorszyć humor. W tekście jest wzmianka o tagu #przegryw. Odnośnie tego tagu moje przemyślenia kończą się na tym, że ludzie na takim tagu niepotrzebnie się utwierdzają w tym, że inni też tak mają. Myślę, że wzajemne kondolencje na tagu niekoniecznie muszą coś przynosić, chociaż być może komuś pomagają. Who knows.
Wokulski
0
Na facebooku też to jest, ale tak, chodziło mi o wykop. Nie ukrywam, że wrzucam te teksty na parę stron
Planuję to na następny wpis. Sam ten tekst był rozpisany na ponad 3 strony i trochę to było za długie, dlatego postanowiłem podzielić to na dwie części.
Dałem ostrzeżenie na samym początku, nigdy takich opowiadań nie pisałem i trochę mi głupio, że ciebie rozczarowałem
Tutaj to ja chciałem oddać zmęczenie jak w czasie jego pracy.
Jeśli jednak jesteś zmęczony po przeczytaniu tego, zrezygnowany i nic ci się nie chciało przez chwilę to myślę że idealnie oddałem moje zrezygnowanie jak w czasie depresji.
Pytanie brzmi, czy zrobiłem to, bo jestem kiepskim pisarzem czy tekst właśnie zadziałał tak jak powinien
Konto usunięte0
To Ci się udało
Aż mi głupio. Czego się tu bać?
Możesz zawołać w komentarzu jak wrócisz drugą część, raczej przeczytam.
VBN53
1
smutek i pustka to jedyne co czuję po tym tekście.
Wokulski
0
VBN53
2
rozumiem bohatera bo czasami widzę takich ludzi jak on. Pustka w oczach zdradza ich beznadziejną sytuację.
Pamiętam byłem jakoś przed świętami w lokalnym monopolowym i przy ladzie stał facet wracający z budowy. Uwalony kombinezon i plecaczek na jedzenie. Brał małpkę kolorowej gorzały i na koniec wziął jeszcze jedną zdrapkę. Głos wskazywał na człowieka załamanego, ale ostatkiem sił wierzącego w ten magiczny los.
Historia zawarta w tekście przywołała wspomnienie tamtego wydarzenia.
Wokulski
0