Atak paniki po zacięciu się windy
Na mikro wpis o windzie.
Przypomniała mi się pewna historia:
Kilka lat temu, w czasach studenckich udałem się do akademika celem odwiedzenia kolegi z roku.
Winda zjechała na parter a tam jacyś ludzie, krótka wymiana słów i że oni na górę, zastanawiam się przez chwilę po co wsiadali do windy jadącej na dół.
Po zamknięciu drzwi wyciągają flaszkę i polewają do kubka po czym mi wręczają podarunek. Na moje zdziwienie z uśmiechem odpowiedzieli że jeżdżą windą i upijają ludzi. A każdy kto skorzysta z windy musi w ramach opłaty się napić. Nie muszę dodawać że dołączyłem do nich, a kiedy butelki się skończyły poleciałem z nimi zakupić następne. W końcu wylądowałem u kumpla, zapoznałem go z moimi nowymi znajomymi po mimo że byli mieszkańcami tego samego budynku, a ja jeszcze kilkakrotnie bywałem na ich imprezach.
Windy to fajne miejsca, może jeszcze opowiem wam kiedyś jakaś historię którą w nich przeżyłem.
Niestety jeszcze za czasów pracy w korpo podjąłem decyzję że celem dbania o kondycję zamiast windy zawsze będę wybierał schody i trzymam się jej konsekwentnie. Po prostu wydawało mi się głupie aby dla własnej wygody korzystać z windy a później przeznaczać kas na karnety sportowe i narzekać na wolne efekty.
Aha picie nieznanego trunku z nieznanymi ludźmi wcale głupie się nie wydawało.