Ciekawy nurt w polskiej XIX-wiecznej sztuce. Ziewończycy czyli "historyczność, ludowość i słowiańskość". O polską epikę bohaterską
Zamieszczam tu utwór dziś już praktycznie zapomniany, lecz godny przypomnienia. Otóż jest to utwór o zwycięstwie Bolesława Chrobrego w bitwie nad Bugiem, a następnie o zdobyciu Kijowa i wytyczeniu wschodnich granic imperium tworzonego przez największego z naszych władców. Na uwagę zasługuje nie tylko tematyka wiersza, lecz to, że XIX wieczny autor naśladuje w nim styl słowiańskiej epiki bohaterskiej - m.in. powstałego w XIII wieku "Słowie o wyprawie księcia Igora na Połowców" czy na poezji ludowej narodów słowiańskich.

Autor pieśni, Lucjan Siemieński był poetą epoki romantyzmu, który współtworzył grupę literacką "Ziewonia". On i inni poeci zrzeszeni w tej grupie postawili sobie za cel tworzenie literatury narodowej poprzez wierne czerpanie ze skarbnicy polskiej twórczości ludowej oraz naśladowanie twórczości ludowej innych narodów słowiańskich. Czynili to dla zrekonstruowania, tego co mogło istnieć lecz zaginęło w zawieruchach dziejowych lub nie zostało utrwalone.
Ziewończycy tłumaczyli na język polski m.in. "Słowo o wyprawie Igora" oraz czeskie "Królodworski rękopis" i "Rękopis zielonogórski". Tłumaczyli także pieśni serbskie (jugosławiańską epikę ludową), ukraińskie dumki i ruskie byliny.
Starania Ziewończyków wpisują się bez wątpienia w program wyrażony przez Romana Rybarskiego w jego wezwaniu, by naród polski swoją twórczością pogłębiał swoją indywidualność narodową - by tworzył i rozwijał oryginalną kulturę, która odróżni nas spośród otaczającego nas tła innych ludów. Warto tworzyć kulturę zakorzenioną w historii i oparciu o to co rodzime.
Kultura polska jest naprawdę bogata i jest w niej wiele tropów, które warto podjąć. Myślę, że jednym z takich nurtów, które zasługują nie tylko na kontynuację, ale są niejako gotowym wzorem czekającym na twórców, którzy podejmą się jego rozwijania. Bo czemu nie miałaby się zawiązać grupa literacka czy poetycka, która w dzisiejszych czasach tworzyłaby w tym właśnie ziewończykowskim duchu? Nie musi to być nawet grupa - może to być pojedynczy twórca, czerpiący z tych założeń. To by z pewnością stanowiło ciekawy wątek w obecnym polskim życiu kulturalnym.

#poezja #kultura #sztuka #patriotyzm #ziewonia
TRĄBY W DNIEPRZE
Lucjan Siemieński
Stał obóz polski, stała Ruś w taborze,
A między nimi Bugu święte łoże.
Rusin jedwabne rozpinał namioty,
Pawołoczemi opończami czerwienił;
Srebrne tam szable i złocone groty:
Obóz Rusinów jak połoz się mienił.
Pod gołem niebem, w kożuchu baranim
Lach obok konie: szczyt i zbroja na nim –
Twardy ich żywot, jak żywot pokuty,
Chłop, koń i puklerz z jednego okuty.
W dzień pierwszy głazy miotali kamienne,
W dzień wtóry strzały miotali kalenne ;
W dzień trzeci z brzegu Błud obelgi miota
Na króla Lachów:
– Ej ty tuczny wieprze!
Azać Bug przebrnąć nie bierze ochota,
Kiedy się kusisz wody napić w Dnieprze?
Azać żal sadła na ruskie pazury?
Na tu, na wieprzu! ryknie Ruś, jak tury.
A Błud, czarownik, stroił strachy lepsze:
Zaklął Peruna i wszystkie Kumiry,
Bug w mgłach rozkropił, wiatry podniósł cztery;
Rzucił zwierciadło – i woda po pasy;
Igłę na rolę – wstały w okrąg lasy;
Kamień na stepy – i góry na stepie.
Trafiajże Lachu, choćbyś miał sto ślepie.
– Źle z nami, wiara! czart nas wziął do koła.
I k’kopijniku król: Hejno! zawoła,
Włóczń Maurycego i szabla anioła,
Krzyż pański, imię Chryste i Marya!
Ciął szablą w zmory, kopią mgłę przebija –
Jak sen o świcie pierzchły precz tumany;
Znów świeci słońce, i Bug płynie szklany.
– Bogarodzico! wiara wpław, koń łodzią! –
Pierwszy król skoczył, a za nim czereda,
Aż rzeka na brzeg bryznęła powodzią,
Tylu w bród poszło. Ruscy popłoch trąbią,
Strach im do szyków i oręży nie da!
Lachy na karku siedzą, kolą, rąbią;
Z martwych do Bugu krew wali się rzeką –
Chorągwie w piasku; z ciał wstała mogiła;
Pycha butnego w piasek się wtłoczyła,
Pycha Błudowa. A gdzie Błud? – daleko
Wyprzedza wiatry – –
Kniaziu Jarosławie!
Klasnąłeś w ręce po krwawej rozprawie,
Samoczwór szlakiem pędzisz do Kijewa.
Brańce, namioty, skot, sobole, kuny,
Padły zdobyczą; z grodów biją łuny;
Ba, Kijewowi on pożar dogrzewa,
I sam Nowogród: Gorze mnie! zaśpiewa.
Tam, czy to zorza na dachy upadła?
Czy góra złota siedzi śród zwierciadła?
Pytają Lachy. – To Kijew – gór trójca
Czterysta cerkiew dźwiga, pasem z głazu
Biodra mil siedmiu okręca; do razu
Wytrąbi ze sto tysięcy mołojca.
A Lachy na to: Na głazy i bramy,
Mamy buksztele i tarany mamy;
Na sto tysięcy tuły pełne grotu,
Szable toczone, rumaki do lotu.
Stadami kawek czernieją dzwonnice;
Wilk zadnieprzański wyje korowodem –
Dadzibóg datkiem nie darzy, a głodem –
Wybija wnuków. Sokół zuzulice
Porzucił młode. Synu Włodzimierza!
W mur Nowogrodu niesie cię łódź chyża
Od sióstr i żony! – A gdzie dzwon wiecowy? –
Za gockie brzegi tyś pociec gotowy!
Uniż się grodzie! pas się twój rozkował,
Pożar złociste stropy pozdejmował;
Zgasłeś! – Bolesław konia w skok wypuszcza,
Oburącz mieczem w bramę ciął ze złota;
Miecz się wyszczerbił, padły na wznak wrota;
Na twarz bojary, na twarz czarna tłuszcza.
Chrobryś pan, chrobry! mir, mir ruskiej ziemi!
Chleb, sól i kości świętych! – Pawołoką
Szlak ci wymościm; dzwony sofijskiemi
Oddzwonim sławę. Ósm dziewic, jak oko,
Sióstr Włodzimierza z oprawą, twym plonem.
Troniec Ruryka podeprzem wysoko,
Szeroko stopnie wybijem pokłonem.
Cześć tobie ninie, Chrobry po wsze czasy! –
I szedł król, za nim oszczepów szły lasy
W chram świętej Zofii. Pieśń: Bogarodzica
Wstrzęsła sklep cerkwi; ostrzele i lica
Pokorą pyłu przed ołtarz się miotły:
A wszystkie dzwony dzwonią, huczą kotły .
Żer, żer, sokoły! Król dzieli zdobyczą.
Jezdny czy drabant , brał proporce, tuły,
Opończe; resztę grzywnami doliczą.
Skarbiec cerkiewny słał do kapituły
Gnieźnieńskiej, kędy święty Wojceich w grobie.
Sam król nic nie brał, tylko dziewkę młodą
Z branek książęcych rad podobał sobie,
I wiódł do łoża. Brańcom rozciął łyka,
Syny bojarów puszcza na swobodę,
A sobie wybrał Błuda czarownika.
– Nie byłoć Błudzie bojować językiem!
Snać go pan w łaźni ochwoszcze winnikiem ,
I da mu ścierkę. – Bies wie, czy nie gorzej,
Może rozerwą końmi na rozdroży? –
Tak przebąkali, dwaj: ciura z łucznikiem;
Tak po Kijewie. Krzywym tropią torem –
Król wyżej buja niż Diw z białozorem.
Co mi za tuman? – Czy to turów stado
Hasa na błoniu? czy to hufce jadą?
Co mi tam ciemno na Dniepru błękicie –
Czy wodni goście? Wstał-że Igor stary
Zbierać nosady na latyńskie cary ?
Czy po raz wtóry Ruś pogańską chrzcicie?
– Ni Ruś to chrzcimy, ni z Igorem płyną;
Jeno król Lachów ze zbrojną drużyną
Wjechał w zalew dnieprowy w półkręże.
– Tu kres! – grzmiał piersią – tu kres! rykną męże
Tu słup żelazny! – Gdzie koń wrył kopyty
Koń Bolesława, słup żelazny wbity.
Na środek rzeki łódź wygnały wiosła:
Błud płynął w łodzi; cisza się podniosła,
Dziw będzie. Z łodzi wielkie trąby cztery
Dźwignięto, jako słupy chramu w Retrze ,
I zatopiono razem w Dniepru wiry.
Podwodną pieśnią zagrało powietrze;
Taką czcił bojar pieśnią bohatyry ,
Gdy wieszczym palcem bił o struny żywe.
Rusałki pieśń tę po szuwarach wtórzą,
A białą pianę chwyciwszy za grzywę,
Na czarne morze pławią się; a z burzą
I wendska Odra i morze Waregów,
Pieśnią tą grały gwoli lackich brzegów.
Sam Lach, a nie kto, tę gędźbę rozumie.
Lud ją podziwiał, a król rzekł: – Hej, kumie
Błudzie! rzeka gra darmo, żeru głodna. –
I wnet z kamieniem Błud pornął aż do dna!
Błuda bies porwał. Stoi słup, a rzeka
Chrobrego sławą gra z wieka do wieka,
Niekiedy dumką tęskniącą zaśpiewa:
Duchu Chrobrego przybądź! Dniepr cię wzywa!